Spis treści książki
Ze względu na strukturę książki nie zamieszczono spisu treści.
5.0/6 Opinie: 1
ePub
Mobi
Czy jedna noc z nieznajomym może przewrócić jej życie do góry nogami?
Kiedy Rosie Gallagher, dwudziestotrzyletnia specjalistka do spraw public relations, podczas lotu do Calgary poznaje Matta, chłopak od razu wpada jej w oko. Nawet jeśli wygląda na sportowca, a Rosie obiecała sobie przecież trzymać się z dala od sportowców. Mimo wszystko pokusa jest zbyt wielka i para przed przesiadką do Edmonton spędza razem noc.
Mieli się więcej nie spotkać, ale wkrótce się okazuje, że Matthias Carlsson jest nowym napastnikiem drużyny hokejowej Nafciarzy, a to dla nich pracuje Rosie, prowadząc ich social media. W dodatku Rosie dostaje zadanie specjalne - ma zadbać o wizerunek Matta, za którym nikt w Edmonton nie przepada. Dziewczyna się zgadza, ale stawia jeden warunek: ich relacja musi pozostać czysto profesjonalna.
Tylko czy hokeista przyzwyczajony do zdobywania wszystkiego, na czym mu zależy, pójdzie na taki układ?

Ludka Skrzydlewska ukończyła anglistykę na Uniwersytecie Śląskim. Z zawodu jest kierowniczką w międzynarodowej korporacji, z zamiłowania autorką romantycznych książek z wątkami kryminalnymi i sensacyjnymi. Pisze praktycznie od dziecka - zamiłowanie do tworzenia wciągających historii drzemało w niej od bardzo dawna. Od kilku lat dzieli się swoimi tekstami w sieci.
Jej debiutem była powieść Sentymentalna Bzdura, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Editio Red. Od tego momentu Ludka Skrzydlewska wydała wiele romansów w formie książek i ebooków, doskonale przyjętych na rynku ksiażki przez Czytelniczki i Czytelników. W wolnym czasie autorka sama dużo czyta, a jej ulubioną pisarką pozostaje Joanna Chmielewska. Prywatnie Ludka jest pasjonatką podróży, uwielbia grać w planszówki ze znajomymi i kocha swojego psa, labradora Milo. Uwielbia także słuchać podcastów kryminalnych!
Ludka Skrzydlewska pierwszą swoją powieść, Sentymentalną Bzdurę, opublikowała na platformie Wattpad. Historia zyskała dużą popularność i w 2020 roku ukazała się w formie książki drukowanej. Dalszą karierę autorka kontynuowała, wydając takie tytuły jak Opiekunka, Król Grzechu czy Przeczucie. Autorka w swoich powieściach lubi umieszczać wątek kryminalny...oraz gburowatych drani, za których pokochały ją fanki - dużym zainteresowaniem cieszy się utrzymany w letnich klimatach Gbur w Raju.
Ludka Skrzydlewska jest również współautorką antologii romansowych takich jak Lista Niegrzecznych Prezentów czy Niebezpieczni mężczyźni .
Spod jej pióra wyszły także książki zaliczane do kategorii Romantasy - połączenia fantastyki i romansu. Utrzymana w tym klimacie została seria Czarownice z Inverness - pierwszy tom tej serii to Do zakochania jeden urok.
Książki, ebooki i audiobooki Ludki Skrzydlewskiej znajdziesz w księgarni Ebookpoint.pl - spodobać mogą się wszystkim, którzy od romansów oczekują czegoś więcej, niż jedynie słodkiej historii i scen erotycznych.
Weryfikacja opinii następuję na podstawie historii zamówień na koncie Użytkownika umieszczającego opinię.
5.0
Pora na trzeci tom serii "Puck me up", ktory pochłonęłam w jeden dzień i ktory w mojej ocenie wypadł najsłabiej jeśli chodzi o dotychczasowe historie o Nafciarzach. Uwielbiam pioro Ludki i była to świetna powieść, ale tak bardzo irytowała mnie głowna bohaterka, że nie jestem w stanie dać pięciu gwiazdek. Zabrakło mi rownież tego "czegoś", co zazwyczaj sprawia, że rozpływam się na książkach autorki. Rosie i Matthias poznają się w samolocie, a ich niewinna rozmowa zamienia się w upojną noc podczas czekania na samolot. Miała to być jednorazowa przygoda i nigdy więcej mieli się nie spotkać, a jednak los przynosi im wiele niespodzianek. Rosie pracuje w dziale marketingu i zajmuje się socialami Nafciarzy, do ktorych dołącza nowy zawodnik Matthias. I tu zaczynają się schody, bo dziewczyna zarzekała się, że nigdy nie da się uwieźć hokeiście i zamierza dotrzymać słowa. Za wszelką cenę probuje zachować romans z Mattem w tajemnicy, nawet gdy para zaczyna częśćiej spotykać się poza pracą, a ich sekrety wychodzą na jaw. Rosie od samego początku wkurzała mnie swoją dziecinnością i wiecznym ukrywaniem się. Stawało się to coraz bardziej irytujące i miałam ochotę potrząsnąć nią raz, a porządnie. Matthias to zupełnie inna bajka... Tego bohatera polubiłam od samego początku i jest to świetny materiał na książkowego męża! Opiekuńczy, wyrozumiały i skłonny do poświęceń, a do tego wysportowany i kochający zwierzęta! Autorka stanęła na wysokości zadania i poruszyła temat straty dziecka. Nie był to silnie rozwinięty wątek, ale świetnie opisany i zdecydowanie wzruszający. Powieść okazała się być rollercoasterem emocji i zdecydowanie jest godna polecenia! Nie mogę się doczekać kolejnych części! Polecam!
Recenzja: Gulcia, Nazmiyeva Gulmira
„Puck Off” to trzeci tom serii „Puck Me Up”, który przeniósł mnie do świata Nafciarzy z Edmonton i pozwolił przeżyć historię pełną emocji, strachu przed zranieniem, walki z własnymi słabościami oraz problemów z zaufaniem. Ta książka wywołała we mnie silne emocje, poruszyła moje serce, a na końcu dała poczucie ukojenia i nadziei. W książce pojawia się wątek straty, trudnych relacji rodzinnych oraz zmagań z uprzedzeniami i stereotypami. Rosie to młoda specjalistka PR, która lubi mieć wszystko pod kontrolą i kieruje się jasnymi zasadami. Jej życie jest uporządkowane, a ona sama obiecała sobie, że nigdy nie zwiąże się z hokeistą. Matt, napastnik z reputacją kłopotliwego gwiazdora, początkowo sprawia wrażenie aroganckiego i nieprzystępnego, ale z czasem odsłania swoją empatyczną, odpowiedzialną i ciepłą stronę, pokazując, że można na nim polegać. Relacja Rosie i Matta od początku pełna jest chemii i napięcia. Poznają się podczas lotu do Calgary, a ich znajomość natychmiast nabiera tempa. Spędzają ze sobą noc, nie zdając sobie sprawy, że wkrótce połączy ich także praca. Ich związek jest intensywny, oparty na wzajemnym wsparciu, ale nie brakuje w nim trudnych rozmów i silnych emocji. Książka pokazuje, że warto walczyć o siebie, swoje marzenia i uczucia, nawet jeśli droga do szczęścia bywa trudna. Miłość potrafi pojawić się w najmniej spodziewanym momencie i zmienić wszystko. Ważne jest także wsparcie, lojalność i przyjaźń, zarówno w drużynie, jak i w codziennym życiu. Polecam tę książkę każdemu, kto szuka historii pełnej emocji, pasji i nieoczywistych relacji, bo to powieść, która zostaje w sercu na długo i sprawia, że chce się wracać do świata Nafciarzy.
Recenzja: basniowakrainaksiazek, Majkut Kamila
W tej książce śmiga się równie szybko, co na lodzie. Słuchajcie, tu nie ma czasu na jakieś podrywy i podchody, tu bohaterowie najpierw robią, potem myślą, albo potem żałują albo nie. Albo inaczej. Jedni żałują, ale nie żałują, a drudzy wcale. Czy to źle? Absolutnie! Od samego początku dzieje się dużo, a ja takie tempo wprost uwielbiam! Mamy wielki powrót do ekipy Nafciarzy- którzy notabene to takie szczeniaczki zaaferowane grą, zabawą, socialami i tym, aby wygrać. Mamy naszą kochaną Różyczkę, która jest od spraw PR-owych. Możecie się domyślać jak chłopcy reagują na aparat, jest kupa śmiechu po prostu! A wiecie co jeszcze mi się mega podobało? Nawiązanie do Dworów. NO LASKA WOLI CZYTAĆ DWORY NIŻ IŚĆ NA SIŁKĘ. Utożsamiam się z nią szczerze. No i mamy mnóstwo ciekawych pomysłów, które mogą pomóc wybronić się naszym bohaterom hokejowym. Jedyny problem leży w tym, że im się to niekoniecznie podoba. Aleeeeee... Trudno, fanki to kochają! No i niestety, jak w życiu, w pewnym momencie nadchodzą trudne momenty. Mamy tu poruszoną tematykę poważniejszą, smutną, która doprowadziła mnie nawet do łez. Ciężko było. Finalnie bardzo mi się podobało, kocham tych bohaterów, cały zespół i wszystkie osoby poboczne, są cudowni, śmieszni, wyjątkowi, a przez fabułę się dosłownie płynie.
Recenzja: studyjulkaaa, Szatkowska Julia
książki Ludki uwielbiam nie od dziś, poznałam jej pióro już jakiś czas temu, przeczytałam też sporo jej historii i one nadal mi się nudzą, a wiele z nich ląduje też później na listach ulubieńców, bo jej książki po prostu mają w sobie to coś co "uzależnia" i cały czas zachęca po sięgniecie po kolejną nowość! nie mogłam doczekać się na premierę "Puck off" nie tylko ze względu, że to kolejny tom właśnie jednej z moich ulubionych serii od Ludki, ale też przez fakt, że Matta i Rosie poznałam już trochę przy czytaniu Reckless, czyli książki z multiuniwersum, które autorka stworzyła razem z Magdą Szponar co dla mnie jest świetnym pomysłem!! osobiście uwielbiam takie połączenia<3 styl pisania Ludki ma w sobie coś przez co wciąga już od pierwszej strony i niesamowicie angażuje czytelnika, książki po prostu nie chce się odkładać i chce się czytać rozdział za rozdziałem, żeby dowiedzieć się jak potoczą się dalej losy bohaterów. w dodatku "Puck off" się pochłania, ja kompletnie nie czułam tego, że czytam i tego niezłego grubaska pochłonełam w jeden dzień i nadal mi było mało:(( fabuła też jest naprawdę fajnie wymyślona i nie ma, żadnych momentów, w których będziecie się nudzić! na plus zdecydowanie też fakt, że pojawiła się druga perspektywa, normalnie przeplataną z tą pierwszą, nie jak było to w przypadku dwóch poprzednich części, gdzie druga perspektywa była jako dodatek na końcu książki. kreacja bohaterów bardzo mi się podobała i choć nie wiem czy zostaną oni moją ulubioną parą, bo Maverick i Daphne też mieli coś w sobie, to na pewno zapamiętam i tę dwójkę na długo. zarówno Rosie, którą nie raz podziwiałam za jej wielkie zaangażowanie w pracę i to jak robiła wszystko, aby pokazać, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku. Matt też miał w sobie coś, przez co od razu go polubiłam, za maską chłodnego, skrywał się naprawdę fajny chłopak o wielkim sercu!!
Recenzja: mxgdx.bookstagram, Wiśniewska Magdalena
To już moje drugie spotkanie z jej twórczością i po raz kolejny się nie zawiodłam! Książka napisana jest bardzo emocjonalnie, ale przy tym naturalnie i lekko, dzięki czemu czytało mi się ją szybko i z ogromną przyjemnością. Rzadko sięgam po historie, w których pojawia się wątek sportowców czy samego sportu, ale ta naprawdę mi się podobała. Fabuła jest świetna, dokładnie taka, jakie lubię najbardziej, ponieważ jest lekka, przyjemna, pełna emocji i bohaterów, którzy to same zielone flagi. Niektóre momenty są wzruszające, inne z kolei wywołują uśmiech. Znajdziemy tu całą gamę uczuć od radości po czułość i wzruszenie, smutek. To idealna książka na jesienny wieczór, ona rozgrzewa, bawi i wzrusza. Dla mnie była po prostu super i na pewno nie jest to ostatnia pozycja tej autorki, po którą sięgnę. Zdecydowanie polecam! ❤️
Recenzja: @zaczytana_catrin , Bielicka Katarzyna
Wiecie, co jest najlepsze w autorach, którzy piszą schematyczne książki? To, że nigdy nie wiesz, kiedy postanowią ten schemat przełamać i naprawdę cię zaskoczyć. Tak właśnie było w tym przypadku. Pióro Ludki znam i bardzo lubię - jej książki mają swój charakterystyczny rytm i można by wręcz stworzyć bingo z powtarzających się motywów. Ale „Puck Off” zdecydowanie się z tego schematu wyłamuje. I to właśnie najbardziej mi się w niej podobało. Rosie pracuje w dziale PR drużyny hokejowej Edmonton Oilers. Wracając z Europy, w samolocie poznaje Matta - i spędza z nim noc. Miało to być jednorazowe spotkanie, bez żadnych zobowiązań… dopóki nie okazuje się, że Matt to nowy zawodnik Nafciarzy. Od początku między nimi iskrzy, a gdy spotykają się ponownie, szybko staje się jasne, że nie będą w stanie trzymać się od siebie z daleka. Ogromnym plusem jest to, że wreszcie dostaliśmy perspektywę obojga bohaterów. Lubię, gdy autor zostawia mi przestrzeń do domysłów, ale jeszcze bardziej cenię, kiedy mogę przeczytać dokładnie, co dzieje się w głowie każdej z postaci. A teraz - Matt. Kocham tego chłopaka! Oficjalnie trafia do mojego rankingu najlepszych książkowych facetów. To, jak wspierał Rosie, jak o nią walczył i jak się o nią troszczył… On chyba naprawdę zakochał się od pierwszego wejrzenia. Rozpływałam się nad nim. Jego relacja z rodziną, szczególnie z mamą, tylko to potwierdza. Myślałam, że Maverick z „Puck Luck” wysoko zawiesił poprzeczkę, ale Matt przebił go bez problemu. Co do Rosie - mam mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem jej dystans do hokeistów. Ojciec-sportowiec, brak poczucia bezpieczeństwa, obietnica, że „nigdy nie zwiążę się z żadnym hokeistą” - to motyw znany, ale tu wypada naprawdę dobrze. Z drugiej strony, momentami irytowało mnie, jak traktowała Matta. On dawał z siebie wszystko, a ona potrafiła tego kompletnie nie docenić. Książka ma też sporo spicy scen - i choć większość była dobrze napisana, jedna z nich naprawdę mnie zaniepokoiła. Chodzi o scenę w hotelu, w której Rosie i Matt odegrali jej fantazję przypominającą przemoc seksualną. Rozumiem, że ludzie mają różne fantazje, ale ten fragment pozostawił we mnie duży niesmak. Moim zdaniem w takich przypadkach powinien pojawić się trigger warning. Nie mogę też przemilczeć wątku PR-u opartego na wizytach w szpitalu i wykorzystywaniu chorych dzieci do poprawy wizerunku drużyny. Wiem, że takie rzeczy dzieją się naprawdę, ale fakt, że bohaterowie nie dostrzegają w tym nic złego, bardzo mnie uderzył. Najbardziej jednak zabolało mnie, jak Rosie umniejszyła rolę Matta w tragedii, która ich spotkała. Rozumiem, że utrata dziecka to dla kobiety niewyobrażalny ból, ale to było też dziecko Matta - dziecko, które on pokochał, zanim pokochała je Rosie. Jej podejście, że „temat nie istnieje, więc nie ma o czym rozmawiać”, było dla mnie nie do zaakceptowania. Poczułam się zraniona w jego imieniu. Matt zasługiwał na więcej, a Rosie chwilami traktowała go tak, jakby był tylko przypadkowym dawcą spermy. I choć mogę to tłumaczyć jej stanem psychicznym, nie potrafię przejść obok tego obojętnie. A te skarpetki w różyczki? Szlochałam. Uwielbiam styl Ludki - jej humor, lekkość, dialogi. Jej książki po prostu dobrze się czyta. Dlatego, mimo że „Puck Off” ma momenty, które mnie zirytowały, w ogólnym rozrachunku to świetna, emocjonalna i poruszająca historia. Wzbudziła we mnie mnóstwo uczuć - i właśnie za to ją cenię. Bo dobra książka nie musi być idealna. Wystarczy, że nie pozostawi cię obojętnym.
Recenzja: book_by_lia, Krzempek Julia
~„Puck off” autorstwa Ludki Skrzydlewskiej to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Już po przeczytaniu tej książki na pewno sięgnę po więcej! To nie tylko zwykły romans hokejowy a emocjonalny rollercoaster. Książka porusza bardzo trudne tematy dlatego przed lekturą zachęcam do przeczytania ostrzeżenia. ~W książce występuje motyw friends with benefits między głównymi bohaterami- Mattem i Rossie. Ta dwójka spotyka się przypadkowo w samolocie gdzie potem czekając na przesiadkę spędzają razem noc. Rossie nie wie wtedy, że wkrótce będzie prowadzić socjal media nowego Nafciarza - Matta. Dziewczyna jest tym faktem przerażona i stara się ograniczyć kontakt z Mattem do minimum. Natomiast chłopak nie zamierza tak łatwo odpuścić i robi wszystko by spotykać się z Rossie ~Książka porusza również trudne tematy, które dają nam nową perspektywę na doświadczenia osób które przeżyły podobne sytuacje w życiu. ~Mimo tych poważnych wątków całą książkę czyta się niezwykle przyjemnie oraz szybko. Humor, adrenalina i chemia między bohaterami sprawiają, że trudno oderwać się od książki. Kocham całą drużynę nafciarzy i na pewno sięgnę po inne części tej serii. ( Nie trzeba czytać ich w kolejności ponieważ każda opowiada historię innego bohatera, ale warto pamiętać, że mogą pojawić się małe spoilery z poprzednich książek) Książkę bardzo polecam. Ocena: 5/5
Recenzja: Zaczytana Archiwistka Bookstagram, Paulina Kamieniecka
Jedna noc, jedno spojrzenie i… cała kariera na lodzie. Dosłownie. Ludka Skrzydlewska powraca z trzecim tomem serii Puck Me Up i po raz kolejny udowadnia, że w romansie sportowym potrafi połączyć wszystko, co czytelniczki kochają najbardziej - iskrzącą chemię, błyskotliwe dialogi, emocjonalne rozterki i szczyptę humoru. Rosie Gallagher, ambitna specjalistka PR, nie szuka przygód. Zwłaszcza z mężczyznami, którzy pachną adrenaliną, lodem i rywalizacją. Ale los ma inne plany - a konkretnie lot do Calgary i przypadkowe spotkanie z Mattem, przystojnym nieznajomym o spojrzeniu, które potrafi stopić każdy lód. Miała to być tylko jedna noc. Bez nazwisk. Bez zobowiązań. Tylko że Matt to… nowy napastnik drużyny, dla której Rosie właśnie pracuje. Teraz ich drogi znów się krzyżują - w świetle reflektorów, pod okiem kibiców i w cieniu reguł, które miały chronić ich przed katastrofą. Ale jak utrzymać dystans, gdy każda rozmowa to gra na krawędzi, a każdy dotyk przypomina o tym, co nigdy nie powinno się wydarzyć? �� Dlaczego warto sięgnąć: Relacja PR & zawodnik = napięcie, tajemnice i mnóstwo emocji, genialna chemia między bohaterami - od pierwszego dialogu aż po ostatnią stronę, klimat drużyny hokejowej i kulisy świata sportu, Ludka jak zawsze łączy pikantne sceny z emocjonalną głębią i bohaterami, którym naprawdę kibicujesz. �� Wrażenia: Puck Off to nie tylko romans z pazurem, ale też historia o kontrolowaniu wizerunku, walce z własnymi granicami i odkrywaniu, że czasem trzeba zaryzykować, by wygrać wszystko. Autorka po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać o miłości z lekkością, humorem i autentycznymi emocjami. �� Dla kogo: Dla fanek sportowych romansów w stylu Elle Kennedy i Sariny Bowen, dla tych, które kochają bohaterów z charakterem i dialogi pełne iskier. ⭐ Ocena: 9/10 - gorący, zabawny i uzależniający romans, po którym trudno sięgnąć po coś innego. „Jedna noc. Jeden hokeista. Jedna zasada: żadnych uczuć. Ale serce nie zna reguł gry.”
Recenzja: @melodyjnemysli, Rogoża Nikola
Rosie i Matt poznają się w samolocie, późniejsze opóźnienie lotu sprawia, że spędzają razem noc. Lecz to nie jest ich ostatnie spotkanie. Młody mężczyzna zaczyna sezon w nowej drużynie hokejowej, której social mediami zajmuje się starsza o dwa lata Rosie.. to ona zostaje wyprana do ocieplenia jego wizerunku. Uwielbiam to uniwersum hokeistów, choć trochę obawiałam się zabrać za „Puck off” ze względu na dość duże spoilery do tej książki w „Reckless” tam zostało wspomniane o przykrej sytuacji, która spotkała głównych bohaterów. Bałam się, że zostanie to opisane w sposób który nie spełni moich oczekiwań. Lecz jak zwykle się pomyliłam, bo autorka poradziła sobie z tym tematem świetnie. Wzbudziło to we mnie mnóstwo emocji, pojawiły się łzy, dodatkowo nie pomagało przy tym, że sytuacja przypominała bohaterce o zachowaniu swojego ojca, a właściwie o jego braku w życiu gdy był zawodowym hokeistą. Matt przez całą książkę pokazywał, że on przepadł, i od razu poczuł coś do Rosie, jego gesty chwytały za serce. Ale to w momencie bólu zdecydowanie uświadomił mi, że pomimo wieku i bycia zawodowym hokeistą, on był odpowiedzialny i trwały w uczuciu, że w tym trudnym momencie od będzie. Chłopak jest przezabawny, rozczulił mnie adoptowaniem Froda. A jego początkowa niechęć do podjęcia działań mających na celu zmienienie jego opinii przez fanów ze względu na powiązanie ze starszym bratem zmieniła sie natychmiast gdy tylko odkrył, że dzięki temu będzie mógł spędzać więcej czasu z Rosie dosłownie mnie ubawiła. Sama Rosie jest silną bohaterką, która nie ma łatwo, w pracy inni uznają, że dzięki znajomością ma posadę, prywatnie jej rozwiedzeni rodzice ciągle się kłócą, nie pomaga zadra związana z ciężkim okresem gdy jej ojca nie było przy niej. Bohaterka nie chce się wiązać z hokeistami, lecz ciągnie ją do Mattq, ich relacja ma opierać się na cielesności, lecz pomiędzy wszystko wkradają się też uczucia, bohaterowie spędzają razem czas na codziennych czynnościach. Matt sprawia, że mury Rosie się łamią. I jak nie przepadam za oszukiwaniem się postaci, do skrywania uczuć pod postacią wyłącznie relacji fizycznej, tak tutaj ona mi nie przeszkadzała a wręcz w tempie mnie zadowalającym przeszła do czegoś więcej. „Puck off” wzbudza wiele emocji, poprzez śmiech, do motylków w brzuchu, przez morze smutku, pomiędzy tym wszystkim dostajemy też sporo hokeja i pikantnych scen.
Recenzja: @zaczytana_catrin , Bielicka Katarzyna
Wiecie, co jest najlepsze w autorach, którzy piszą schematyczne książki? To, że nigdy nie wiesz, kiedy postanowią ten schemat przełamać i naprawdę cię zaskoczyć. Tak właśnie było w tym przypadku. Pióro Ludki znam i bardzo lubię - jej książki mają swój charakterystyczny rytm i można by wręcz stworzyć bingo z powtarzających się motywów. Ale „Puck Off” zdecydowanie się z tego schematu wyłamuje. I to właśnie najbardziej mi się w niej podobało. Rosie pracuje w dziale PR drużyny hokejowej Edmonton Oilers. Wracając z Europy, w samolocie poznaje Matta - i spędza z nim noc. Miało to być jednorazowe spotkanie, bez żadnych zobowiązań… dopóki nie okazuje się, że Matt to nowy zawodnik Nafciarzy. Od początku między nimi iskrzy, a gdy spotykają się ponownie, szybko staje się jasne, że nie będą w stanie trzymać się od siebie z daleka. Ogromnym plusem jest to, że wreszcie dostaliśmy perspektywę obojga bohaterów. Lubię, gdy autor zostawia mi przestrzeń do domysłów, ale jeszcze bardziej cenię, kiedy mogę przeczytać dokładnie, co dzieje się w głowie każdej z postaci. A teraz - Matt. Kocham tego chłopaka! Oficjalnie trafia do mojego rankingu najlepszych książkowych facetów. To, jak wspierał Rosie, jak o nią walczył i jak się o nią troszczył… On chyba naprawdę zakochał się od pierwszego wejrzenia. Rozpływałam się nad nim. Jego relacja z rodziną, szczególnie z mamą, tylko to potwierdza. Myślałam, że Maverick z „Puck Luck” wysoko zawiesił poprzeczkę, ale Matt przebił go bez problemu. Co do Rosie - mam mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem jej dystans do hokeistów. Ojciec-sportowiec, brak poczucia bezpieczeństwa, obietnica, że „nigdy nie zwiążę się z żadnym hokeistą” - to motyw znany, ale tu wypada naprawdę dobrze. Z drugiej strony, momentami irytowało mnie, jak traktowała Matta. On dawał z siebie wszystko, a ona potrafiła tego kompletnie nie docenić. Książka ma też sporo spicy scen - i choć większość była dobrze napisana, jedna z nich naprawdę mnie zaniepokoiła. Chodzi o scenę w hotelu, w której Rosie i Matt odegrali jej fantazję przypominającą przemoc seksualną. Rozumiem, że ludzie mają różne fantazje, ale ten fragment pozostawił we mnie duży niesmak. Moim zdaniem w takich przypadkach powinien pojawić się trigger warning. Nie mogę też przemilczeć wątku PR-u opartego na wizytach w szpitalu i wykorzystywaniu chorych dzieci do poprawy wizerunku drużyny. Wiem, że takie rzeczy dzieją się naprawdę, ale fakt, że bohaterowie nie dostrzegają w tym nic złego, bardzo mnie uderzył. Najbardziej jednak zabolało mnie, jak Rosie umniejszyła rolę Matta w tragedii, która ich spotkała. Rozumiem, że utrata dziecka to dla kobiety niewyobrażalny ból, ale to było też dziecko Matta - dziecko, które on pokochał, zanim pokochała je Rosie. Jej podejście, że „temat nie istnieje, więc nie ma o czym rozmawiać”, było dla mnie nie do zaakceptowania. Poczułam się zraniona w jego imieniu. Matt zasługiwał na więcej, a Rosie chwilami traktowała go tak, jakby był tylko przypadkowym dawcą spermy. I choć mogę to tłumaczyć jej stanem psychicznym, nie potrafię przejść obok tego obojętnie. A te skarpetki w różyczki? Szlochałam. Uwielbiam styl Ludki - jej humor, lekkość, dialogi. Jej książki po prostu dobrze się czyta. Dlatego, mimo że „Puck Off” ma momenty, które mnie zirytowały, w ogólnym rozrachunku to świetna, emocjonalna i poruszająca historia. Wzbudziła we mnie mnóstwo uczuć - i właśnie za to ją cenię. Bo dobra książka nie musi być idealna. Wystarczy, że nie pozostawi cię obojętnym.
Recenzja: moniakczyta, Skuza Monika
Rosie i Matt spędzają ze sobą jedną noc podczas przesiadki między ich lotami. Miała to być jednorazowa przygoda a ich drogi miały się więcej nie przepleść. Los jednak postanowił inaczej - szybko okazuje się bowiem, że Matt jest nowym zawodnikiem drużyny dla której pracuje dziewczyna. Czy pomimo swojej przygody teraz będą umieli postawić na relacje czysto zawodową? Sięgając po „Puck Off” spodziewałam się wszystkiego tylko nie tego co mnie tam spotkało. W takim pozytywnym sensie. Ta lektura to idealny przykład by nie oceniać książki po okładce! Martwiłam się, że będzie zbyt słodko, zbyt oklepanie. Kiedy główny bohater nie umiał zwrócić się do dziewczyny inaczej, niż „różyczko” już miałam ochotę ciężko wzdychać. Ten przydomek wziął się znikąd i był rzucany w każdym możliwym rozdziale co ostatnio zdarza się naszym autorką nagminnie. Przez pierwszą połowę historia jest słodko pikantna, nasi główni zainteresowani krążą wokół siebie i próbują igrać z rozsądkiem. Później mamy duży plottwist, którego nie chcę zdradzać bo to wbiło mnie w ziemie. Nie wiem czy to przez fakt, że się niczego nie spodziewałam czy może po prostu autorka tak idealnie zbudowała napięcie, ale przepłakałam cały wieczór. Ostatnio często zdarza płakać mi się na książkach, ale tutaj naprawdę potrzebowałam dobrej chwili, żeby ochłonąć. Do końca już emocje mnie trzymały i bardzo żałowałam, że muszę z nimi pożegnać. Nie jest to pierwsza książka Ludki, którą czytałam, ale zdecydowanie wskakuje ona na pierwsze miejsce. Jeśli tak jak ja uwielbiacie romanse z motywem hokeja, lubicie książki, które zaskakują to koniecznie czytajcie „Puck Off” oraz dwie poprzednie części (by lepiej zrozumieć pewne sytuacje). Na samej okładce mamy urocze elementy nawiązujące do fabuły i to zawsze mnie rozczula.
Recenzja: Wynaturki.czytelnicze, Hoehle-Augustyniak Magdalena
Rosie Gallagher to kobieta, która wie, czego chce i nie boi się tego pokazać. Pracuje w PR, myśli strategicznie, a jej życie prywatne to jedna wielka improwizacja. Jest pewna siebie, inteligentna i trochę uparta, ale wciąż pokazuje, że pod twardą powłoką kryje się wrażliwość i emocje, które potrafią wywrócić wszystko do góry nogami. Matt Carlsson? Hokeista z krwi i kości. Charyzmatyczny, pewny siebie, bezczelny i przyciągający w sposób, który sprawia, że trudno oderwać od niego wzrok. Z jednej strony prowokuje, z drugiej nie wiadomo, czego tak naprawdę chce. A jego interakcje z Rosie to mieszanka napięcia, żartu i pożądania. Ich relacja miała zacząć i zakończyć się na jednonocnej przygodzie, lecz gdy okazuje się, że Matt to nowy zawodnik Nafciarzy, cały świat Rosie staje na głowie. Nie powiem ujął mnie fakt, ze to on o nią zabiega, troszczy się o nią, ajestem wielką fanką tego motywu. Po traumatycznym wydarzeniu, jego zachowanie zmiękczyło mi serce i pozwoliło wierzyć, że istnieją tacy mężczyźni. I uważam, że każda kobieta zasługuje na takie wsparcie. Styl pisania, oczywiście był lekki, dialogi z humorem. Śmiałam się, żeby potem dwa razy porządnie się spłakać. Książka jak dla mnie super. Dużym plusem jest nawiązanie (DWUKROTNE) do Dworów i Rhysanda 🫠. No i oczywiście pojawiające się postacie z poprzednich tomów, love this 🥰 Jeżeli lubisz romanse hokejowe, z dużą ilością spice, humorem, bohaterami, którzy nie dają sobie w kaszę dmuchać tą książką jest dla Ciebie 🤭.
Recenzja: tosia_czyta, Kobus Małgorzata
Kiedy romans sportowy staje się emocjonalnym rollercoasterem, który wciąga bez reszty. Po przeczytaniu „Puck Off” czuję się tak, jakbym właśnie skończyła sezon ulubionego serialu - takiego, który ogląda się do trzeciej w nocy, bo nie da się inaczej. Ludka Skrzydlewska znowu zrobiła to, co potrafi najlepiej: połączyła iskrzącą chemię między bohaterami, emocjonalną głębię i wciągającą fabułę w historię, której nie sposób odłożyć na półkę. Rosie Gallagher to 23-letnia specjalistka PR, kobieta z charakterem, ostrym językiem i sercem, które nie raz już zostało zranione. W samolocie do Edmonton poznaje Matta przystojnego, pewnego siebie mężczyznę, który na pierwszy rzut oka wydaje się typowym sportowcem z ego wielkości stadionu. Tyle że między nimi od razu pojawia się chemia, taka elektryzująca, nieuchronna, której oboje nie potrafią (i nie chcą) ignorować. Los sprawia, że ich drogi nie kończą się po tym jednym spotkaniu. Matt okazuje się nowym zawodnikiem drużyny hokejowej „Nafciarze”, a Rosie zostaje przydzielona do pracy nad jego wizerunkiem. I tu zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki, zawodowa relacja, która szybko wymyka się spod kontroli, napięcie narasta, a emocje eksplodują z każdą kolejną stroną. To, co uwielbiam w książkach Skrzydlewskiej, to jej zdolność do tworzenia postaci prawdziwych, nieprzesłodzonych i autentycznych. Rosie nie jest typową „dziewczyną z romansu”, która tylko wzdycha do przystojnego sportowca. To kobieta z własnymi marzeniami, celami i przeszłością, która ją ukształtowała. Jest silna, ale niepozbawiona słabości, po prostu ludzka. Matt z kolei to postać, która zaskakuje. Nie jest stereotypowym bad boyem, choć początkowo może się tak wydawać. To mężczyzna z bagażem doświadczeń, z błędami, które próbuje naprawić, i z ogromnym sercem, którego nie pokazuje byle komu. Jego relacja z Rosie to mieszanka namiętności, zaufania, frustracji i nieuniknionego przyciągania czyli wszystkiego, co w romansie najlepsze. „Puck Off” to historia, która naprawdę żyje emocjami. To nie tylko opowieść o dwojgu ludzi, którzy się w sobie zakochują to książka o zaufaniu, o pokonywaniu lęków, o odnajdywaniu siebie na nowo po trudnych doświadczeniach. Ludka Skrzydlewska w mistrzowski sposób łączy lekkość i humor z poważniejszymi tematami. Są tu momenty, które rozbawiają do łez, sceny, które rozpalają wyobraźnię, ale też fragmenty, przy których w gardle pojawia się gula. Autorka nie boi się pokazywać słabości bohaterów ani trudnych emocji i właśnie dzięki temu historia Rosie i Matta wydaje się tak prawdziwa. Skrzydlewska ma dar pisania dialogów, które brzmią naturalnie i żywo. Każda rozmowa między bohaterami ma rytm i energię, która sprawia, że czuje się między nimi napięcie nawet bez słów. Opisy są tak realistyczne ale nieprzesadzone, czytelnik dosłownie widzi, czuje i słyszy to, co dzieje się na kartach powieści. Autorka potrafi też świetnie budować napięcie emocjonalne i romantyczne,nie ma tu pośpiechu, relacja rozwija się stopniowo, w sposób, który wydaje się organiczny i naturalny. Sceny intymne są gorące, ale też napisane z wyczuciem. Nie są wulgarne ani wymuszone każda z nich ma emocjonalne uzasadnienie, a nie tylko „efekt wow”. Chemia między Rosie a Mattem jest wręcz namacalna, ale to, co naprawdę przyciąga, to ich emocjonalna bliskość, która dojrzewa wraz z historią. Tłem dla romansu jest świat profesjonalnego sportu opisany wiarygodnie i z dbałością o szczegóły. Hokej nie jest tu tylko rekwizytem, ale pełnoprawną częścią fabuły, która nadaje rytm całej historii. Zawodowa presja, media, rywalizacja, błędy wizerunkowe wszystko to tworzy realistyczne tło, które sprawia, że książka ma głębię i dynamikę. „Puck Off” to nie tylko kolejny romans sportowy. To opowieść o pasji, o drugich szansach i o tym, że czasem miłość pojawia się w najmniej spodziewanym momencie i potrafi przewrócić życie do góry nogami. Ludka Skrzydlewska napisała historię, która rozgrzewa serce i zostaje z czytelnikiem na długo po zamknięciu książki. To idealna pozycja dla wszystkich, którzy kochają pełne emocji, dojrzałe, ale i zabawne romanse z silnymi bohaterkami i niegrzecznymi sportowcami z sercem na dłoni. Nie przesadzę, jeśli powiem, że „Puck Off” to jedna z najlepszych książek autorki - dopracowana, emocjonalna, szczera i po prostu cudowna.
Recenzja: w_kolorycie_liter, Połoch Małgorzata
Byliście kiedyś na meczu hokeja? Ja na meczu nigdy nie byłam, ale tak się składa, że uczęszczałam kiedyś do szkoły, w której mieściła się sekcja hokejowa, więc czasami ze znajomymi oglądałam treningi. „- Nie czuję się zmuszona - zapewniam stanowczo. - Poza tym sama to zaproponowałam. Gdybym nie chciała, uwierz, nie zrobiłabym tego. No i nie musisz się aż tak o mnie martwić, Matt. Nie jestem ze szkła. - Wiem, że nie jesteś - odpowiada miękko, całując mnie w policzek. - Jesteś dziką różą, która wyrasta i kiełkuje nawet w najmniej sprzyjających okolicznościach, Rosie. Moją dziką różą.” Zacznę od tego, że uwielbiam pióro Ludki Skrzydlewskiej oraz tworzone przez nią historie. Ta z którą dziś do was przychodzę, sprawiła, że najpierw się śmiałam, później śmiałam się ze łzami w oczach, następnie ryczałam jak głupia, później znowu śmiałam się przez łzy, by zakończyć ją czytać z szerokim uśmiechem na ustach i ciepełkiem na sercu. Poznacie w tej powieści Rosie i Matta. Oboje są jej narratorami, więc można ujrzeć podwójną perspektywę toczących się tu wydarzeń, co ja osobiście bardzo lubię. Spotkali się w samolocie. Mieli spędzić ze sobą tylko jedną noc, ale nie zdawali sobie sprawy z tego, że los przyszykował dla nich inny scenariusz. Okazuje się, że muszą ze sobą współpracować. On jest hokeistą. Nie cieszy się sympatią wśród kolegów z drużyny Nafciarzy. A do Edmonton przyleciał tylko na rok. Ona jest specjalistą PR Nafciarzy. A przez wzgląd na doświadczenia z przeszłości przyrzekła sobie, że nigdy nie zwiąże się z hokeistą. Co wyniknie z ich współpracy oraz układu bez zobowiązań, w który ostatecznie zdecydują się uwikłać? Ta historia jest urocza i pełna humoru. Rosie i Matt są totalnymi słodziakami. Ich wzajemnie troskliwe gesty, rozmowy, chemia oraz to niezwykłe przyciąganie, sprawiły, że z zachwytem chłonęłam każdą kolejną stronę i nie miałam najmniejszej ochoty choćby na chwilę odrywać się od czytania. Można znaleźć tu również sporo scen erotycznych, które są naprawdę hot - bardzo różnorodne i opisane ze smakiem. Tak jak już wspomniałam na samym początku, ta książka nie tylko mnie rozbawiła, ale i do głębi poruszyła. Autorka opisuje w niej takie wątki, jak: trudne relacje rodzinne, ciąża, poronienie. Dlatego przed zdecydowaniem się na ten tytuł, zachęcam do zapoznania się z ostrzeżeniem, które znajduje się na samym początku, a które ja zamieszczę w komentarzu pod tą recenzją. Każda z tych kwestii ma w tej powieści swoje konkretne miejsce, a wydarzenia z nimi związane są skonstruowane bardzo solidnie, a ponad to ukazują wszelkie mechanizmy psychologiczne poszczególnych postaci. Emocje są idealnie tu wyważone, dzięki temu te cięższe wątki mnie, jako czytelnika nie przytłaczały. Poza tym świetnie został również przedstawiony świat hokeja. Pokazany jest on nie tylko od tej sportowej strony, ale i marketingowej, a także ukazuje różne relacje między zawodnikami. Nie czytałam do tej pory romansów hokejowych, ale w tym jestem zakochana. „Puck off” jest trzecim tomem serii, ale można go również czytać oddzielnie, jako samodzielną książkę. Tak było właśnie w moim przypadku, choć oczywiście zamierzam nadrobić poprzednie części. Już mi się niecierpliwią na półce. A tymczasem polecam wam historię Rosie i Matta z całego serca. Nie pożałujecie!
Recenzja: ksiezycowa_biblioteka, Mądra Marta
Kolejna książka o hokeiście Nafciarzy, czyli „Puck off” autorstwa Ludki Skrzydlewskiej. Jest to już kolejna część serii, opowiadająca historię Matta i Rosie. Jak ja kocham czytać o green flagach! Matt jest typowym dobrym chłopcem, który stawia swoją kobietę na piedestale. Co prawda jego relacja z Rosie zaczęła się od łóżka, ale mimo tego i tak zachowywał się jak rasowy dżentelmen. Mamy tutaj typowe „nieporozumienie”. Po spotkaniu w hotelu, myśleli, że ich drogi się rozejdą, ale nigdy nie jest tak prosto! Okazuje się, że Rosie pracuje w dziale PR zespołu Nafciarzy, a Matt właśnie został tam przetransferowany. Ich relacja rozwija się dosyć szybko, bo zgadzają się na układ opierający się na „łóżku”. Nie jest to do końca książka, która tylko bawi, ale pojawia się wątek straconej ciąży. Czytając o tym, poczułam naprawdę duży smutek ☹ Było to podwójnie przygnębiające też dlatego, że obydwoje zaakceptowali tę ciążę i chcieli mieć to dziecko. Było troszkę depresyjnie, ale powoli, dzięki wytrwałości Matta, Rosie doszła do siebie. Ich miłość była pełna gwałtowności, nieporozumień i uprzedzeń, ale koniec końców im się udało. Jestem pod wrażeniem tego jak autorka umiała połączyć humor i romans z trudnym tematem. Bardzo miło czytało mi się tę książkę i zdecydowanie polecam. Jestem fanką pióra Ludki Skrzydlewskiej już od jakiegoś czasu i nie zawiodłam się na żadnej książce 🥰
Recenzja: booktok_zaczytana, Gleba Julka
Drogi Czytelniku, doskonale wiesz, że po książki Ludki uwielbiam sięgać i każda kolejna jej książka trafia w moje ręce, tym razem nie mogło być inaczej, tym bardziej że jest to trzecia część mojej ulubionej serii. Zanim trafił do mnie mój egzemplarz, trochę sobie o nim poczytałam i nastawiałam się na gorącą relację, z której chemia będzie wylewała się stronami. Gorąco faktycznie było, ale co do tej chemii mam małe, nawet powiedziałabym, że duże wątpliwości. Znając twórczość Ludki, wiedziałam, że nie nastawiam się na zbyt dużo, bo zawsze spełniała moje oczekiwania. Niestety, nie wszystko poszło tak, jak myślałam, jednak nie oznacza to, że bawiłam się źle — spędziłam miły dzień z bohaterami, choć niekiedy odczuwałam irytację przez niezdecydowanie Rosie, którą za chwilę poznamy bliżej. Mimo że uwielbiam całą serię, to ten tom wyszedł najsłabiej, nad czym bardzo ubolewam. Zanim zagłębię się w szczegóły, poznajmy bohaterów, którzy sprawią, że…zwariujemy. Tym razem poznajemy historię Rosie oraz Matta — ich drogi łączą się podczas lotu do Calgary. Od pierwszych stron jesteśmy wrzuceni w wir wydarzeń, robi się ciekawie, po wspólnie spędzonej nocy czas wrócić do rzeczywistości, która nie okazuje się tak, jak wcześniej. Chłopak od razu wpadł dziewczynie w oko, ale gdy dowiaduje się, że będzie z nim pracować…bańka pęka. Głównie przy tym temacie zaczynają się schody, ponieważ Rosie z jednej strony nie chce, żeby to było ich ostatnie spotkanie, z drugiej sądzi, że przez to w pracy atmosfera będzie napięta. Nie podobało mi się, że wszystko chciała ukrywać, bo „co ludzie powiedzą”. Rozumiem jej obawy, ale nie można uzależniać swojego szczęścia od innych — ludzie gadali, gadają i będą gadać, dlatego nie wolno się z tym przejmować. Jeśli już, trzeba to przepracować, ponieważ swoim niezdecydowaniem nie krzywdziła tylko samej siebie, a także Matta, który starał się jak mógł. Rozumiem też, że potrzebowała czasu i jasno dawała znać mężczyźnie, że nie chce się z nim spotykać, jednak zaraz robiła coś innego… Skoro już przy nich jesteśmy, to doskonale wiesz, Drogi Czytelniku, że chemii w ich relacji nie czułam. Sięgając po książkę, wiedziałam, że będzie w niej więcej scen zbliżeń i głównie na tym się będzie ich relacja przez krótki czas opierać, ale właśnie to sprawiło, że nie było takiego efektu Wow, który pokazałby, że naprawdę poczuli to, co poczuli. Miałam wrażenie, że tylko bohater się stara, a Rosie przychodzi na gotowe i nawet nie kiwnie palcem, żeby pokazać, że jej również zależy. Bolało mnie to, ponieważ lubię, jak autorka przedstawia wątek romantyczny, a tu poszło coś nie tak… „Puck off” to prawdziwy grubasek, dlatego liczyłam, że sytuacja się poprawi — niestety to się nie wydarzyło, a ich relacja raz szła naprzód, następnego dnia cofała się o dwa stopnie. Nie powiem, trochę mnie to męczyło, ponieważ chciałam już konkretów, a one do końca się nie ukazały. Na szczęście oprócz wątku romantycznego dostaliśmy inne wątki, które poszły nieco lepiej i sprawiły, że miałam nawet złamane serce, co podwyższyło moją ocenę. Ludka zdecydowała się poruszyć temat straty dziecka, który nie tylko łamie serce, ale i uświadamia, z jakimi problemami muszą niektórzy się zmagać. Jasne, autorka nie wchodziła w szczególiki, lecz bardzo dobrze oddała emocje, które mogą towarzyszyć w takich chwilach — warto pamiętać, że jesteśmy inni i to, że jedni będą przeżywać to tak, nie oznacza, że drudzy są tymi gorszymi. Pozwólmy przeżywać ludziom żałobę tak, jak tego potrzebują. Przy tym momencie serce złamało się na pół, a łzy już dłużej się nie hamowały. Autorka pokazała także, jak dzieciństwo wpływa na naszą teraźniejszość, tak samo z przekonaniami. Nie będę zagłębiała się w temat, ponieważ wnioski wyciągnąć trzeba samemu — po skończeniu naszła mnie chwila refleksji. Warto wspomnieć o postaci Matta, który jest przykładem książkowego męża, dlatego nie da się przejść obok niego obojętnie. Rozczulałam się, gdy obserwowałam, z jaką troską traktuje Rosie. Był gotów zrobić dla niej wszystko i to go w tej relacji wyróżniało. „Puck Off” mimo minusów, to dobra książka, na której bawiłam się przednio. Potrzebowałam takiej lekkiej lektury i taką mi Ludka zafundowała, chociaż nie jest to historia, która w pamięci pozostanie na długo, ale i takie są potrzebne. Najważniejsze, że nie zabrakło w niej emocji — tylko to się dla mnie liczyło. Polecam.
Recenzja: ksiazkowamagda , Ostrowska Magdalena
Moja ocena : ★★★★★ „Puck Off” to historia, której kilka rozdziałów przeczytałam na Wattpadzie i już wtedy wiedziałam, że mi się spodoba. Gdy tylko dotarł do mnie mój egzemplarz, od razu zabrałam się za czytanie — i przepadłam. Ta historia była cudowna. Bawiłam się przy niej naprawdę dobrze. Niektóre poruszane w niej tematy sprawiły, że coś boleśnie zakuło mnie w sercu i było mi niezwykle przykro. Nie wywołały może we mnie większych emocji czy łez, ale to nie zmienia faktu, że były naprawdę trudne i bolesne dla bohaterów. Autorce udało się przedstawić je niezwykle realnie, a wiele osób może się z nimi utożsamić, ponieważ takie rzeczy dzieją się w prawdziwym życiu, choć w książkach rzadko są poruszane. To dla mnie ogromny plus. A skoro już o bohaterach mowa — od samego początku polubiłam Rosie i Matthiasa. Obydwoje mieli w sobie coś, co sprawiło, że już od pierwszych stron czytało mi się o ich losach niezwykle przyjemnie, a ja kibicowałam im od razu. To, jak została ukazana ich relacja, bardzo mi się podobało. Mimo że był to fast burn, wcale mi to nie przeszkadzało — a musicie wiedzieć, że nie jestem ich fanką i zwykle wolę slow burny. Ludka jednak tak świetnie opisała rozwój ich relacji i pojawienie się głębszych uczuć, że nie przeszkadzało mi to ani przez moment. Nie spodziewali się, że jedna noc, po której mieli się nigdy więcej nie spotkać, tak wiele zmieni w ich życiach — i że już nic nie będzie takie, jak wydawało się na początku. Podobało mi się to, że gdy pojawiał się jakiś problem, potrafili wszystko szczerze omówić. Dzięki temu nie było niepotrzebnych dram, które w innych książkach często mnie irytują.Fajnie było obserwować, jak obydwoje otwierają się przed sobą, opowiadają o swoich największych lękach i bolesnych wspomnieniach z przeszłości, które zostawiły na nich ogromny ślad. Dla niektórych Rosie może być irytująca, ale nie dla mnie. Od samego początku rozumiałam, dlaczego postępowała tak, a nie inaczej, i z czego to wszystko wynikało. Nie raz, nie dwa, miałam ochotę mocno ją przytulić.Widać było, że kocha swoją pracę, wkłada w nią całe serce i jeśli coś robi — to zawsze na sto procent. Matthias z kolei kocha hokej — i widać, jak bardzo jest on dla niego ważny. Mimo początkowej niechęci do zmiany drużyny z czasem potrafił zmienić swoje nastawienie do tego wszystkiego. Świetnie było też zobaczyć, co dzieje się u pozostałych bohaterów — to było naprawdę wzruszające. Cieszę się, że ich historie zakończyły się szczęśliwie. Jeśli zastanawiacie się, czy sięgnąć po tę historię — tak, zdecydowanie warto! Ja bawiłam się przy niej świetnie i trochę mi przykro, że to już koniec.
Recenzja: liliowestrony, Dutkiewicz Zuzanna
🌟5 / 5🌟 Nie wiem, na czym polega magia Ludki, ale niemal każda jej książka trafia prosto w moje serce. To niezwykłe, jak dobrze potrafi łączyć emocje, humor i życiową prawdę w tak lekki, a jednocześnie poruszający sposób. Rosie Gallagher, młoda specjalistka od PR, poznaje w samolocie przystojnego Matta i spędza z nim namiętną noc, przekonana, że nigdy więcej się nie spotkają. Wkrótce okazuje się jednak, że Matt to nowy napastnik drużyny hokejowej, dla której Rosie pracuje. Dziewczyna ma teraz zająć się jego wizerunkiem i naprawić jego reputację. Choć oboje pamiętają wspólne chwile, Rosie stawia warunek - między nimi może być tylko zawodowa relacja. Napięcie i wzajemne uczucie szybko jednak wystawiają tę zasadę na próbę. "Puck Off" to opowieść pełna emocji, napięcia i chemii, która aż iskrzy między bohaterami. Od samego początku czuć między nimi coś niesamowitego - to ten rodzaj przyciągania, którego nie da się zignorować, nawet jeśli rozsądek krzyczy, żeby trzymać się od niego z daleka. Bohaterowie są cudownie skonstruowani - prawdziwi, wyraziści i pełni sprzeczności. On - pewny siebie, charyzmatyczny sportowiec, który nie boi się pokazać wrażliwość. Ona - silna, zadziorna, ale też pełna emocji, która sprawia, że od razu chce się jej kibicować. Ich relacja to nie tylko gra uczuć, ale też opowieść o zaufaniu, zranieniu i odwadze, by dać miłości drugą szansę. W całej książce było sporo uroczych momentów, które łapały mnie za serce. Cudowne jest to jaki okazał się Matt - wrażliwy i troskliwy, który jest gotowy walczyć o szczęście. Nie spodziewałam się trochę, że będzie z niego taki green flag, ale totalnie się zakochałam. Przeżywałam z nimi każdy najdrobniejszy moment i płakałam kiedy tylko działo się coś złego. Szczególnie ta jedna sytuacja między nimi sprawiła, że pękłam na kawałki 😭 Jeśli szukacie powieści, która porwie Was od pierwszych stron i przypomni, jak ekscytująca może być miłość - "Puck Off" to strzał w dziesiątkę.
Recenzja: Donczebook, Kwapich Dominika
Puck off 🏒🏒🏒🏒🏒/🏒🏒🏒🏒🏒 Rosie wraca do domu z Irlandii, jest znudzona lotem, postanawia umilić sobie czas na obserwacji wysokiego mężczyzny. Chwilę później ich spojrzenia krzyżują się, a dziewczyna traci rezon. Po krótkiej wymianie spojrzeń nieznajomy przysiada się do niej i zaczynają rozmowę. Okazuje się, że mają taki sam cel podróży Edmonton, ona wraca do domu a on zaczyna nową karierę sportową. Po dotarciu do Calgary, okazuje się że lot został przeniesiony na następny dzień z powodu usterki maszyny. Postanawiają dobrze spożytkować czas, w swoim towarzystwie. If you know what I mean 😈😮💨. Tak, dochodzi między nimi do zbliżenia. Jednak Matt nie zostaje na noc, a Rosie zostaje obudzona następnego dnia przez obsługę hotelową. Ich ponowne spotkanie ma miejsce w samolocie, tam wymieniają się numerami telefonu. Rosie pracuje w dziale PR dla klubu Nafciarzy. Jest specjalistką od social mediów. Matthias jest nowym zawodnikiem Nafciarzy, dociera do apartamentu, który wcześniej należał do jego brata i aklimatyzuje się. Kilka dni później Rosie rozmawia ze swoją przełożoną, ta daje jej bardzo ważne zadanie aby ocieplić wizerunek nowych hokeistów. Dziewczyna jest podekscytowana bo wie, że jest to dla niej ogromna szansa. Jednym z zawodników jest Misha a drugim Matt, ten sam z którym spędziła namiętne chwile w Calgary. Jej świat legnie w gruzach, a to dopiero początek gorących emocji 🔥 Wow 😧 ta historia wciąga od pierwszych stron. Jest gorąco 🥵. Autorka świetnie oddała emocje, zarówno te pozytywne, jak i trudniejsze momenty, dzięki czemu historia wydaje się bardzo prawdziwa i wciągająca. Podobało mi się też to, że bohaterowie nie są przerysowani - mają swoje wady, popełniają błędy, ale właśnie to sprawia, że łatwo się z nimi utożsamić 🥹. Jakbym nazwala relacje Rosie i Matta ? - BURZLIWA - to jest dobre słowo pełna zwątpień wzlotów i bolesnych upadków. Czy polecam ? - No halo 📣hokeista i wszystko jasne, uwielbiam książki z tym motywem, a ta zostanie ze mną na dłużej 🥹❤więc tak to oczywiste, że polecam. Rosie, Matt walczcie o siebie bo tak po prostu - warto 🥹. Psstt - Frodo to mój ulubieniec okej ? 🐶
Recenzja: pozmrokuczytam, Baszczeńska Oliwia
⭐️4.5/5⭐️ R Ó Ż Y C Z K O 🌹 Przez pierwsze kilkanaście stron byłam trochę sceptycznie nastawiona do książki przez dosyć sporą ilość scen łóżkowych 🤭 aleee po jakimś czasie historia Rose i Carlssona wciągnęła mnie! Chyba potrzebowałam trochę czasu, żeby zbliżyć się do głównych bohaterów i móc przeżywać z nimi wszystkie wzloty i upadki ❤️ Nie ukrywam, że podczas czytania książki uroniłam też kilka łez 🥺 Rosie podczas lotu do Calagry poznaje przystojnego Matta, z którym postanawia spędzić jedną noc 🤫 wtedy jeszcze nie wie, że te spotkanie zmieni całe jej życie 🥰 Rosie pracuje jako specjalista od social mediów dla hokejowej drużyny - Nafciarzy. Okazuje się, że tajemniczy nieznajomy, z którym Rose spędziła noc, jest nowym członkiem tej drużyny 🤭 Rose obiecała sobie, że nigdy nie zwiąże się z hokeistą i przez pewien czas trzymała się tego, ale… z czasem ta relacja przeradza się w coś głębszego. Rosie, mimo lęków i niepewności, zaczyna otwierać się na uczucia, a Carlsson pokazuje, że potrafi być kimś więcej niż tylko pewnym siebie sportowcem. Uwielbiałam obserwować, jak oboje uczą się zaufania i jak wspólnie walczą nie tylko o siebie, ale również mierzą się ze wszystkimi napotkanymi trudnościami 🥺❤️ Uwielbiam to jaki Matt jest opiekuńczy wobec Rosie, jak dba o nią na każdym kroku i wspiera w trudnych momentach. Za każdym razem, gdy mówił do niej Różyczko to dosłownie miałam łzy wzruszenia w oczach (a mówił to często) 😅 Jeszcze niedawno nie byłam tego świadoma, ale motyw hokeja staje się jednym z moich ulubionych! Motyw drużyny przewijający się na tle miłosnej historii dodaje świetnej równowagi. Przy książce można było się pośmiać, ale również poruszała wiele ważnych tematów! 💙 Styl pisania autorki jest bardzo przyjemny! Dobrze bawiłam się czytając książkę, pomimo tego, że na początku nie byłam do końca przekonana 🥹 po kilkunastu stronach zmieniłam zdanie i oddałam się w pełni historii Matta i Rosie 😍
Recenzja: https://www.instagram.com/pokoj_pelen_ksiazek/, Paulina Ampulska
Pora na trzeci tom serii "Puck me up", który pochłonęłam w jeden dzień i który w mojej ocenie wypadł najsłabiej jeśli chodzi o dotychczasowe historie o Nafciarzach. Uwielbiam pióro Ludki i była to świetna powieść, ale tak bardzo irytowała mnie główna bohaterka, że nie jestem w stanie dać pięciu gwiazdek. Zabrakło mi również tego "czegoś", co zazwyczaj sprawia, że rozpływam się na książkach autorki. Rosie i Matthias poznają się w samolocie, a ich niewinna rozmowa zamienia się w upojną noc podczas czekania na samolot. Miała to być jednorazowa przygoda i nigdy więcej mieli się nie spotkać, a jednak los przynosi im wiele niespodzianek. Rosie pracuje w dziale marketingu i zajmuje się socialami Nafciarzy, do których dołącza nowy zawodnik Matthias. I tu zaczynają się schody, bo dziewczyna zarzekała się, że nigdy nie da się uwieźć hokeiście i zamierza dotrzymać słowa. Za wszelką cenę próbuje zachować romans z Mattem w tajemnicy, nawet gdy para zaczyna częśćiej spotykać się poza pracą, a ich sekrety wychodzą na jaw. Rosie od samego początku wkurzała mnie swoją dziecinnością i wiecznym ukrywaniem się. Stawało się to coraz bardziej irytujące i miałam ochotę potrząsnąć nią raz, a porządnie. Matthias to zupełnie inna bajka... Tego bohatera polubiłam od samego początku i jest to świetny materiał na książkowego męża! Opiekuńczy, wyrozumiały i skłonny do poświęceń, a do tego wysportowany i kochający zwierzęta! Autorka stanęła na wysokości zadania i poruszyła temat straty dziecka. Nie był to silnie rozwinięty wątek, ale świetnie opisany i zdecydowanie wzruszający. Powieść okazała się być rollercoasterem emocji i zdecydowanie jest godna polecenia! Nie mogę się doczekać kolejnych części! Polecam!
Recenzja: jeszczejednastrina, Siwiec Joanna
🏒„Puck Off” to historia, której akcja toczy się równolegle do wydarzeń z książki „Reckless”. Jeśli czytaliście „Reckless” wcześniej, wiele momentów będzie wam znajomych, choć tutaj zostały one przedstawione w bardziej pogłębiony sposób. Moim zdaniem warto jednak zacząć od „Puck Off”, bo ta część ma w sobie więcej emocji i intensywności, podczas gdy „Reckless” jest nieco łagodniejsza i bardziej cukierowa. 🏒Podczas lotu Rosie poznaje Matta i spędza z nim noc. Miała to być jednorazowa przygoda, lecz los postanowił inaczej. Matt okazuje się nowym napastnikiem drużyny Nafciarzy, a Rosie pracuje jako ich specjalistka od PR-u, której zadaniem jest poprawić jego wizerunek. Nietrudno się domyślić, że to przepis na kłopoty. 🏒To opowieść przepełniona pasją, emocjami i pożądaniem. Od pierwszych stron między bohaterami czuć intensywne napięcie, które nie słabnie aż do końca. Ich droga do szczęścia nie jest jednak prosta. Najbardziej urzekło mnie to, jak potrafią się wspierać, pomagać sobie w trudnych chwilach i mimo wszystko walczyć o siebie. 🏒Styl pisania Ludki uwielbiam od dawna. Po jej książki sięgam w ciemno, bo zawsze wiem, że mnie nie zawiodą. Jej historie pochłania się błyskawicznie, a emocje wciągają od pierwszej strony. Tak było i tym razem. Były momenty pikantne, ale też czułe i wzruszające, a proporcje między nimi okazały się idealne. Przez całą książkę nie było chwili, żebym się nudziła. Nawet gdy akcja na moment zwalniała, zawsze pojawiało się coś, co przyciągało moją uwagę. 🏒Bardzo spodobało mi się to, że co jakiś czas pojawiały się rozdziały z perspektywy Matta. Dzięki nim mogłam lepiej go poznać i jeszcze bardziej przekonać się, że to idealny kandydat na książkowego męża. 🏒Jeśli lubicie romanse sportowe, a do tego motyw friends with benefits i secret dating, koniecznie sięgnijcie po „Puck Off”. 🏒To trzeci tom serii, ale można go czytać bez znajomości poprzednich części. Istnieje jednak ryzyko, że zaraz po skończeniu tej historii zamówicie wcześniejsze książki. Ja tak zrobiłam i absolutnie tego nie żałuję. Ocena: 9/10
Recenzja: joanna.czyta , Świś Joanna
Czasem jedna noc wystarczy, żeby wszystko, co wydawało ci się pewne, runęło i nagle nie wiesz, czy trzymasz się siebie, czy tego, co czujesz. 💙 Czytając tą historię, uderzyło mnie, jak łatwo sami sobie stawiamy granice… a potem łamiemy je w najbardziej nieoczekiwany sposób. Wciągnęła mnie ta książka, ale przyznam szczerze nie spodziewałam się, że poczuję tyle mieszanych emocji. Kiedy czytałam o Rosie, czułam w sobie jej niepewność, jej potrzebę kontrolowania życia i jednocześnie niepokój, który pojawia się, gdy serce zaczyna rządzić bardziej niż rozsądek. Patrzyłam na nią i myślałam: „Tak, dokładnie tak to jest, kiedy boisz się przyznać przed sobą, czego naprawdę chcesz”. Matt… ach, Matt. Przy nim czułam irytację, bo jest pewny siebie, zadziorny i trochę arogancki, ale równocześnie jego obecność sprawiała, że serce biło mi szybciej. Czułam, jakbym razem z Rosie balansowała na granicy impulsu i rozsądku. Oraz przyznam szczerze, że kilka razy sama złapałam się na tym, jak wyobrażam sobie, jakby to było, gdyby ktoś w prawdziwym życiu tak po prostu wpadł w moje życie i wszystko przewrócił do góry nogami. Co mnie najbardziej uderzyło to, że historia pokazała mi coś, nad czym ostatnio dużo myślę, jak często udajemy przed sobą, że mamy wszystko pod kontrolą, podczas gdy w środku czai się chaos. Rosie próbowała trzymać dystans, zachować profesjonalizm, a ja czytałam jej myśli i czułam dokładnie to samo, co ona: lęk, niepewność, ale też fascynację. To było jak lustro moich własnych emocji. Nie mogłam oderwać się od lektury, bo z jednej strony chciałam jej powiedzieć: „Przestań!”, a z drugiej strony sama rozumiałam, dlaczego nie mogła, bo prawdziwe uczucia nie pytają o pozwolenie i choć momentami czułam frustrację, że Matt jest tak uparty i pewny siebie, to jednocześnie podziwiałam go za tę część, która sprawia, że każdy jego wybór wydaje się logiczny w jego świecie. Na koniec zostało mi jedno pytanie, które wciąż krąży w mojej głowie: ile razy w życiu odważymy się postawić uczucia ponad rozsądkiem, ryzyko ponad bezpieczeństwem i pozwolimy sercu prowadzić nas tam, gdzie najbardziej boimy się iść? 💙
Recenzja: Bookparadise.pl , Natalia Zaczkiewicz
Czy jedna noc z nieznajomym może przewrócić życie do góry nogami? W przypadku Rosie Gallagher zdecydowanie tak. „Puck Off” to historia, która zaczyna się od spontanicznego romansu, a kończy się emocjonalnym rollercoasterem pełnym bólu, humoru i chemii, jakiej nie da się zignorować. Pióro Ludki Skrzydlewskiej poznałam przy książce "The ASMR", którą napisała wspólnie z Magdaleną Szponar. Tak bardzo mi się spodobała, że postanowiłam poznać kolejne książki autorek. Na pierwszy ogień poszła "Puck off" i muszę przyznać, że było to udane spotkanie, chociaż główna bohaterka doprowadzała mnie do szału. Zdecydowanie zyskała u mnie miano najbardziej irytującej i wkurzającej w roku 2025. Naprawdę. To nie jest żart. Jej rozchwianie emocjonalne to jest jakaś porażka, mentalność dziesięciolatki momentami. Z jednej strony próbuje udawać niezależną kobietę, która ma wszystko pod kontrolą, a z drugiej oczekuje, że ktoś będzie się nią opiekował i podejmował decyzje za nią. Jej ciągłe „nie chcę się zdradzić ze związkiem” powtarzane do znudzenia, tylko po to, żeby za chwilę zmienić zdanie o 180 stopni, wyprowadzało mnie z równowagi. I choć rozumiem, że miała swoje traumy i obawy, momentami miałam ochotę potrząsnąć nią i powiedzieć: dziewczyno, ogarnij się! Zachowywała się okropnie dziecinnie, jej uciekanie przed poważnymi rozmowami było naprawdę na poziomie dziecka. Za to Matt… och, Matt. 🥹 Młodszy od Rosie, a o wiele bardziej dojrzały, rozsądny i po prostu dobry. Uwielbiam tego faceta! To jeden z tych bohaterów, których nie da się nie lubić. Ciepły, empatyczny, odpowiedzialny i tak bardzo prawdziwy. Kiedy Rosie bez powodu raniła go swoimi decyzjami i słowami, naprawdę czułam jego ból. A przecież to on,a nie ona, był tym, który wiedział, czego chce i miał odwagę o to walczyć. To najcieplejszy i najbardziej kochany facet, jakiego poznałam w książkach. Jeśli chodzi o samą fabułę, to całość czyta się lekko, przyjemnie, z uśmiechem i odrobiną złości (głównie na Rosie 😅). Dialogi błyszczą, chemia między bohaterami iskrzy, a tło hokejowego świata dodaje książce charakteru. Choć to nie jest historia, która odkrywa coś nowego, to idealna pozycja na jeden wieczór - emocjonalna, zabawna, seksowna i momentami naprawdę wzruszająca. Ludka Skrzydlewska znowu udowodniła, że potrafi pisać o emocjach z ogromną wrażliwością. Choć historia zaczyna się lekko i zabawnie, szybko okazuje się, że autorka nie boi się trudnych tematów. Warto przeczytać trigger warningi, bo w drugiej części książki pojawia się coś, co naprawdę ściska za serce. To mocny kontrast wobec początkowej lekkości i chociaż mnie to zaskoczyło, muszę przyznać, że było świetnie poprowadzone. Nie mogę też nie wspomnieć o Frodzie - piesku, który skradł moje serce. 🐾 To mały, ale cudowny akcent, który wprowadza do historii odrobinę humoru i jeszcze bardziej ociepla wizerunek Matta. A Rosie przez niego traci w moich oczach jeszcze bardziej, strasznie stawia siebie na pierwszym miejscu, zadufana w sobie zołza, która robi problemy tam, gdzie ich nie ma. Mimo wszystko "Puck Off" to dobra, emocjonalna książka o miłości, która przychodzi niespodziewanie, o zaufaniu i o tym, że czasem trzeba dać drugiej osobie szansę, nawet jeśli serce już raz zostało złamane. Została tutaj również pokazana wspaniała więź rodzinna, która otula serce jak ciepły kocyk. I chociaż postać Rosie psuje wiele, bo to mój największy zarzut, te nieszczęsne niedopowiedzenia i unikanie rozmów, stawianie siebie ponad wszystko, co jest frustrujące, to jednak finalnie jest to ciepła, zabawna i pełna emocji historia, choć z irytującą, ale autentyczną bohaterką i facetem, którego po prostu nie da się nie pokochać.
Recenzja: Czytelniczka_z_promienistej , Fabisiak Natalia
Recenzja "Puck Off" to 3 tom serii Puck me up i historia kolejnego z graczy Nafciarzy z Edmonton. Tym razem poznajemy Rosie Gallagher specjalistę od PR-u pracującą dla hokeistów, która wraca z wakacji do domu w Edmonton i w drodze powrotnej poznaje Matta, z którym przeżywa upojną noc. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, że Matt to nie kto inny jak nowo zakontraktowany gracz Nafciarzy Matthias Carlsson dopóki nie zostaje ona przydzielona do tego aby poprawić jego PR-owy wizerunek. Przysięgam, że gdyby ktoś zapytał mnie, który tom z serii podobał mi się najbardziej, to ja nie potrafiłabym wybrać 🤭 "Puck Off" tak jak jej poprzednicy to pełna ciepła, komfortu i uroku historia. Chociaż nieco różni się od wcześniejszych tomów. Podczas gdy tam mieliśmy relacje w typie slow burn, tutaj akcja między bohaterami jest nieco bardziej dynamiczna, ale mi się to bardzo podobało, bo zdecydowanie pasowało do tej dwójki. "Puck Off" różni się od poprzednich tomów jeszcze jedną rzeczą, a mianowicie tym, że tutaj Matt dostał swoje rozdziały na przestrzeni całej książki i mogłam poznać jego perspektywe, myśli i to jak postrzega Rosie 🥰 To jest to czego właśnie brakowało mi w "Puck me up" i w "Puck Luck", gdzie Mikko i Mavi mieli głos tylko w epilog i bonusowych rozdziałach. Zarówno Rosie, jak i Matt są cudownymi bohaterami, który natychmiast wzbudzają sympatię, a ich poczynania śledzi się z uśmiechem na twarzy. Chemia między nimi jest wszechobecna, a te ich słowne potyczki dodają takiej zadziorności. Ich relacja jest pełna ognia, ale też niesie za sobą masę obaw, strachu, rozterek ze strony Rosie (jak przeczytacie, zrozumiecie dlaczego) Z całą pewnością mogę zapewnić, że tych dwoje dostarcza wiele wrażeń i emocji, a sama Ludka stopniuje napięcie między nimi, jak i w czytelniku. Ta książka to nie tylko romans, to też historia która pokazuje miłość do hokeja, a sam hokej nie jest tu tylko tłem, jest autentycznym elementem zarówno fabuły i życia obojga bohaterów. Ogólnie rzecz ujmując jest to lekka, urocza, chwytająca za serce historia, ale Ludka nie byłaby sobą, gdyby nie przemyciła tu poważniejszych wątków (bolało mnie serce jak to czytałam 💔) przez co nie ma się wrażenia, że książka jest zbyt cukrowa. Było wiele momentów kiedy rozpływałam się z zachwytu, co głównie związane było z osobą Matta i jego podejściem do Rosie 🫠 ale były też momenty, gdy drżałam w obawie co zdarzy się dalej. Ludka poraz kolejny sprawiła, że jestem zachwycona tym co stworzyła i poraz kolejny śmiało mogę powiedzieć, że to była cudowna przygoda, a "Puck Off" jak i ogólnie cała ta seria znalazła się w mojej topce najlepszych romansów hokejowych. Pozwólcie sobie skraca serce, tak jak ja to zrobiłam. Czytajcie i bawcie się dobrze! Polecam 💙
Recenzja: joanna.czyta , Świś Joanna
Czasem jedna noc wystarczy, żeby wszystko, co wydawało ci się pewne, runęło i nagle nie wiesz, czy trzymasz się siebie, czy tego, co czujesz. 💙 Czytając tą historię, uderzyło mnie, jak łatwo sami sobie stawiamy granice… a potem łamiemy je w najbardziej nieoczekiwany sposób. Wciągnęła mnie ta książka, ale przyznam szczerze nie spodziewałam się, że poczuję tyle mieszanych emocji. Kiedy czytałam o Rosie, czułam w sobie jej niepewność, jej potrzebę kontrolowania życia i jednocześnie niepokój, który pojawia się, gdy serce zaczyna rządzić bardziej niż rozsądek. Patrzyłam na nią i myślałam: „Tak, dokładnie tak to jest, kiedy boisz się przyznać przed sobą, czego naprawdę chcesz”. Matt… ach, Matt. Przy nim czułam irytację, bo jest pewny siebie, zadziorny i trochę arogancki, ale równocześnie jego obecność sprawiała, że serce biło mi szybciej. Czułam, jakbym razem z Rosie balansowała na granicy impulsu i rozsądku. Oraz przyznam szczerze, że kilka razy sama złapałam się na tym, jak wyobrażam sobie, jakby to było, gdyby ktoś w prawdziwym życiu tak po prostu wpadł w moje życie i wszystko przewrócił do góry nogami. Co mnie najbardziej uderzyło to, że historia pokazała mi coś, nad czym ostatnio dużo myślę, jak często udajemy przed sobą, że mamy wszystko pod kontrolą, podczas gdy w środku czai się chaos. Rosie próbowała trzymać dystans, zachować profesjonalizm, a ja czytałam jej myśli i czułam dokładnie to samo, co ona: lęk, niepewność, ale też fascynację. To było jak lustro moich własnych emocji. Nie mogłam oderwać się od lektury, bo z jednej strony chciałam jej powiedzieć: „Przestań!”, a z drugiej strony sama rozumiałam, dlaczego nie mogła, bo prawdziwe uczucia nie pytają o pozwolenie i choć momentami czułam frustrację, że Matt jest tak uparty i pewny siebie, to jednocześnie podziwiałam go za tę część, która sprawia, że każdy jego wybór wydaje się logiczny w jego świecie. Na koniec zostało mi jedno pytanie, które wciąż krąży w mojej głowie: ile razy w życiu odważymy się postawić uczucia ponad rozsądkiem, ryzyko ponad bezpieczeństwem i pozwolimy sercu prowadzić nas tam, gdzie najbardziej boimy się iść? 💙
Recenzja: Nataliaa.czytaa, Pietrzak Natalia
„Puck off” to trzeci tom serii autorstwa Ludki Skrzydlewskiej, w którym poznajemy losy Matthiasa Carlssona i Rosie Gallagher. Powrót Rosie do Edmonton nie zapowiada żadnych zawirowań. Przecież co może się wydarzyć? Można spotkać przystojnego mężczyznę, spędzić z nim upojne chwile, nie martwiąc się o nazwiska, a potem wrócić do swojego życia z przekonaniem, że ich drogi więcej się nie przetną. Gdy Rosie wraca do pracy po urlopie, szefowa zleca jej zadanie poprawy wizerunku dwóch nowych hokeistów Nafciarzy. Jakie jest jej zdziwienie, gdy jednym z nich okazuje się mężczyzna, z którym spędziła noc. Kobieta robi wszystko, co w jej mocy, by odwlec w czasie ich ponowne spotkanie. Matthias przylatuje do Edmonton, aby dołączyć do drużyny Nafciarzy, co nie jest dla niego łatwe, ponieważ większość kibiców i członków drużyny nienawidzi jego brata, który grał tam w poprzednim sezonie. Mężczyzna doznaje szoku, gdy widzi uciekającą przed nim rudowłosą kobietę, od razu rozpoznaje w niej Rosie. Matt, był pewien, że ta jedna noc będzie tylko przyjemnością, niczym poważniejszym, okazuje się, że nie może przestać myśleć o tej rudowłosej kobiecie. Mimo że w drodze powrotnej do Edmonton wziął od niej numer telefonu, nigdy do niej nie zadzwonił. Teraz, gdy dowiaduje się, że Rosie pracuje w dziale PR Nafciarzy, postanawia zrobić wszystko, aby znów zaciągnąć ją do łóżka. To jednak nie jest takie łatwe, ponieważ kobieta postanowiła postawić między nimi granicę - to, co się wydarzyło wcześniej, nie może się powtórzyć. Tylko czy będą w stanie walczyć z wzajemnym pożądaniem? I czy to tylko pożądanie, czy może coś więcej? Wow, co to była za genialna historia! Pełna pasji, pożądania i walki - walki o dobre imię, miłość, zaufanie, ale także o przyjaźnie, nawet te, które dopiero przed nimi. Ludka doskonale ukazała w tej historii więź między dwojgiem ludzi. Ile poświęceń jesteśmy w stanie dokonać, aby uszczęśliwić drugiego człowieka? Uwielbiam twórczość Ludki, a jej hokejówki? To najlepsze powieści o hokeju, jakie czytałam, i zawsze będą miały szczególne miejsce w moim sercu. To, jak autorka dyrygowała moimi emocjami, trudno opisać słowami. Moment, w którym Matt był ogromnym wsparciem dla Rosie, skradł moje serce i nie raz doprowadził mnie do łez wzruszenia. Po przeczytaniu tej historii zyskałam nowego książkowego męża, ale nie potrafię wybrać, który z trzech poznanych hokeistów jest moim numerem jeden. Na ten moment na podium znajduje się Mavi/Matt! Jeśli jeszcze nie znacie tej serii, koniecznie musicie ją nadrobić!
Recenzja: Kantorek90, Kantorska Magdalena
„Puck Off” to trzecia odsłona serii „Puck me up” autorstwa Ludki Skrzydlewskiej. Tym razem poznajemy historie nowego napastnika Nafciarzy z Edmonton — Matthiasa Carlssona i Rosie Gallagher, dwudziestotrzyletniej specjalistki do spraw public relations. Czy ich losy również przypadły mi do gustu? Już spieszę z wyjaśnieniem. Osoby, które znają mnie trochę dłużej doskonale wiedzą, że uwielbiam romanse sportowe, a te, które zawierają wątek hokejowy, mają specjalne miejsce w moim sercu. Nie inaczej było również w przypadku serii Ludki Skrzydlewskiej „Puck me up”. Pierwsze dwie odsłony bardzo mi się podobały, dlatego z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnego tomu i teraz kiedy jego lekturę mam już za sobą mogę śmiało powiedzieć, że warto było czekać, ponieważ jest to zdecydowanie moja ulubiona część. Losy Matthiasa i Rosie były mocno zakręcone i to w pozytywnym znaczeniu tego słowa, począwszy od ich przypadkowego spotkania w samolocie, poprzez spędzenie ze sobą namiętnej nocy, aż po lawinę zabawnych sytuacji, które przydarzały im się przez całą książkę. Nie myślcie sobie jednak, że ich historia sprowadza się jedynie do tych pozytywnych aspektów, ponieważ autorka nie byłaby sobą, gdyby trochę nie skomplikowała ich sytuacji. Jednak tym razem postawiła na bardzo trudny i myślę, że również drażliwy dla większości kobiet temat. I chociaż autorka podeszła do niego z odpowiednią dozą empatii, obawiam się, że dla tych czytelniczek, które przeżyły podobną stratę, czytanie o podobnych doświadczeniach może okazać się zbyt bolesne, dlatego cieszę się, że na początku książki pojawiły się odpowiednie ostrzeżenia. Wracając jednak do sedna recenzji, chciałabym się chwilę skupić na głównym bohaterze historii, czyli Matthiasie Carlssonie, ponieważ drogie panie, myślę, że jest to kolejny kandydat do umieszczenia na liście książkowych mężów. Dlatego? Ponieważ jest to bardzo wrażliwa postać, która charakteryzuje się niezwykłą odpowiedzialnością (pomimo swojego młodego wieku), pełna empatii, współczucia dla drugiej osoby i nad wyraz opiekuńcza. A dodatkowym atutem przemawiającym na jego korzyść jest również fakt, że nie wahał się ani chwili, by adoptować niezbyt urodziwego pieska ze schroniska, czym zdecydowanie skradł również moje serce. W swojej książce Ludka Skrzydlewska zaserwowała nam również przedsmak historii Mishy i Shelby, która została opisana w połączonej serii autorstwa Magdaleny Szponar, dlatego za kilka dni mam zamiar wrócić do Edmonton, by poznać losy wspomnianej pary.
Recenzja: zaczytana_nana_, Kowalewska Olga
Może nie przeczytałam jeszcze wszystkich książek Ludki Skrzydlewskiej, ale już wiem jedno — każda kolejna mnie nie zawiedzie. "Puck off" tylko to potwierdziło! Rosie, specjalistka od PR-u, podczas lotu poznaje Matta — przystojnego nieznajomego, który od razu przyciąga jej uwagę. Mimo że obiecała sobie trzymać się z dala od sportowców, pokusa okazała się silniejsza i ta noc między nimi po prostu musiała się wydarzyć 😏 Tyle że miała być jednorazowa... a jednak los zdecydował inaczej. Matt okazuje się nowym napastnikiem drużyny hokejowej, z którą współpracuje Rosie. Mało tego — to właśnie ona ma zająć się jego wizerunkiem, bo chłopak nie cieszy się najlepszą opinią. Brzmi jak kłopoty? O tak. Rosie stawia jasne granice: tylko profesjonalnie. Ale jak tu być profesjonalnym, kiedy ten facet jest chodzącym uosobieniem charyzmy, ciepła i… niebezpiecznego uroku? Ta książka to emocjonalny rollercoaster. Śmiałam się, rozczulałam, wzruszałam, a chwilami miałam ochotę potrząsnąć bohaterami. Ludka ma niesamowity dar do tworzenia postaci z krwi i kości — takich, które od pierwszych stron kradną serce. Styl jest lekki, zabawny i tak naturalny, że dosłownie płynie się przez historię. A fabuła? Zero nudy! Serio. Rosie i Matt? Kocham ich! Ich relacja friends with benefits przeradza się w coś więcej. Rosie i jej zasady próbują temu przeczyć, ale Matt powoli, ale konsekwentnie się ich pozbywa… ich chemia iskrzy na każdej stronie! A Matt? Boże, ten facet to złoto. To, jak mówił, jak traktował Rosie — totalnie mnie rozczuliło. Podkreślę na koniec to, że w książce mamy dużo scen erotycznych, więc zdecydowanie to lektura dla starszego czytelnika. Ale kochani dorośli, nie bójcie się, nie znajdziecie tam cringowych opisów zbliżeń. Podsumowując - "Puck off" to lekka, ale emocjonalna historia o uczuciach, które przychodzą niespodziewanie i trudnościach, z którymi trzeba się zmierzyć. Polecam z całego serca ❤️ a ja muszę kupić poprzednie tomy, najlepiej natychmiast! 🤭
Recenzja: AnkaWach , Wachowska Anna
Jedna noc z nieznajomym całkowicie wywróciła jej życie do góry nogami. Kto by się spodziewał, że tajemniczy mężczyzna okaże się napastnikiem drużyny hokejowej, której media społecznościowe prowadzi? To jeszcze nie katastrofa, można go przecież unikać, ale nic bardziej mylnego Ona musi poprawić jego wizerunek, tym samym musi być blisko niego a unikanie go nie wchodzi w grę. Sytuacja staje się gorąca, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, za sprawą pewnego chłopaka, który jest chodzącą„green flag”. Chłopak nie odpuszcza, wręcz przeciwnie - każde spotkanie to czysta chemia. Jest jednak jeden mały problem: dziewczyna obiecała, że nigdy nie zwiąże się z hokeistą. Tylko,że jego usta są zbyt kuszące. Adrenalina, napięcie i intensywne pożądanie towarzyszą bohaterom. Aby jej nie stracić, chłopak proponuje układ. Robi wszystko, by czuła się bezpiecznie pokazując, że jest jego numerem jeden. Ale żeby nie było zbyt wesoło, autorka wkracza do akcji wprowadzając zwrot akcji który rozerwie nie tylko serce naszej Rosie. To nie jest słodka historia - pod piękną okładką kryje się druga strona medalu. Poruszone zostały trudne tematy, które wywołują ogrom przeróżnych emocji. Czasem wsparcie najbliższych jest najważniejsze, ale brak ich obecności staje się nie do zniesienia, w momencie gdy ich potrzebujemy. Ich uczucie nie było łatwe - zaczęło się spektakularnie i od samego początku było gorąco.Dziewczyna ma swoje poglądy, które wynikają z jej dzieciństwa. Już raz została porzucona przez kogoś najbliższego, kto wybrał nie ją. Więc też ,pragnie być pierwszym i jedynym wyborem. Tym razem to Matt będzie musiał stanąć na wysokości zadania i pomóc jej się pozbierać. Wymagać będzie to czasu ale zrobi to w najpiękniejszy sposób- pokazując jej swoją miłości. Pokazał ile dla niego znaczy i , że każda sekunda bez jej uśmiechu to dla niego czysta tortura. Książka idealna na jesienne wieczory - z jednej strony rozgrzeje do czerwoności, a z drugiej poznacie chłopaka, który całkowicie zawróci wam w głowie. Uwaga: książka wciąga, więc gwarantowana zarwana noc!
Recenzja: Brunetkaodksiazekisztuki, Bryła Martyna
Jak mogłabym przejść obok kolejnego tomu serii “Puck Me Up” i go nie przeczytać? Ludka Skrzydlewska jest autorką której książki biorę w ciemno. Znów trafiła mi się książka od której nie potrafiłam się oderwać, a przy okazji znalazłam kolejnego książkowego męża. Rosie pracuje dla Narciarzy, zajmuję public relations i jest dobra w tym co robi. Kiedy ta drużyny dołącza dwóch nowych hokeistów i jej zadaniem jest ocieplenie ich wizerunków. Jednym z nich jest Matthias Carlsson z którym już wcześniej zdążyła się poznać. Nazwisko Matthiasa jest owiane złą słowem przez jego brata który wcześniej grał u Nafciarzy. Wszyscy z góry osadzili go na podstawie jego brata, a Matt okazał się jego przeciwieństwem - to stuprocentowy golden retriever. Początkowo celem Matta była tylko gra - ale to było zanim poznał Rosie. Rosie i Matt poznali się w czasie lotu do Calgary, a przed przesiadką do Edmonton znaleźli się w jednym pokoju hotelowym i razem spędzili noc. Prawie zaczęły się komplikować kiedy Rosie zorientowała się, że facet z hotelu jest hokeistom, a przecież miałaś się z nimi nie spotykać żeby nie skończyć jak i jej mama. Jednak Matt nie daje za wygraną i stara się przekonać do siebie Rosie. I tutaj moje serce zaczyna tańczyć kankana bo to jak on się o nią starał, jak się troszczył i wszystkie jego drobne gesty, po prostu mnie położyły. Ale żeby nie było kolorowo to w ich historii wydarza się coś na co nie mają wpływu ale odciska się na nich obojgu. I tutaj znów pojawia się Matt - jego troska i nieustępliwość. Facet mnie przekonał do siebie jeszcze bardziej. Jednej rzeczy nie mogłam zrozumieć - jak Rosie mogła od razu skreślić Matta przez nieodebranie telefonu i wiem, że była w silnych emocjach, ale tego jednego nie potrafię zrozumieć. Facet nigdy nie pokazał, że jest podobny do jej taty, a mimo to porównała go do sytuacji z dzieciństwa. To jest taka, jedna rzecz, której nie pojmuje. Podobała mi się też relacja jaka Rosie miała z macochą i przyrodnią siostrą. To tak samo relacje z rodzicami Matta - jego mama przemiła osóbka. Dodatkowo jeszcze klimat w książce jest świetny, a zwłaszcza kiedy byli w Szwecji. I Frodo… jak pojawia się jakiś uroczy zwierzaczek w książce rozpływam się podwójnie. Kolejny raz się nie zawiodłam.
Recenzja: vera_czyta , Biegas Weronika
Ten miesiąc to zdecydowanie miesiąc książek Ludki, z czego niezmiernie się cieszę, bo dałam drugą szansę jej książką (zwłaszcza tym nowszym) i przepadłam. A 𝐏𝐔𝐂𝐊 𝐎𝐅𝐅 to książka, której niesamowicie nie mogłam się doczekać! Przed przeczytaniem zapoznajcie się z ostrzeżeniem! W tej części mamy historię Rosie; która pracuje w PR’u drużyny do której dołącza główny bohater: Matt, który okryty jest złą sławą przez akcje swojego starszego brata. Po przeczytaniu 𝐑𝐄𝐂𝐊𝐋𝐄𝐒𝐒 od Magdy, jeszcze bardziej chciałam sięgnąć po ten tytuł! Ich pierwsze spotkanie jest pełne wielu niewiadomych, to miała być jedna noc, a jednak spotykają się ponownie, a ona będzie się starała polepszyć jego wizerunek. Jednak on po spędzonej nocy nie ramienia odpuścić relacji, która ich łączyła. To książka pełna niewiadomych oraz tragicznych przeżyć. Jednak niesamowicie mi się podobała tym bardziej, że problem, z którym borykają się główni bohaterowie napisany był bardzo dobre, dawno nie spotkałam się z tym, że ta dana sytuacja była faktycznie przedstawiona dobrze, aż do tej pory. Poza bólem, który momentami rozrywał mi serce, książka jest przepełniona słodyczą i niesamowicie śmiesznymi sytuacjami. Wiem, że wrócę jeszcze nie raz do tej serii. To jednak bohaterowie urzekli mnie najbardziej. Rosie, która stawia twardo na swoim, jest niesamowicie dumną i dzielną kobietką, oraz Matt, który po części musi odpowiadać za skandale swojego brata, miał jeden plan. Po roku u Nafciarzy, wraca do rodziny, jednak nie spodziewał się, że przepadnie dla pewnej dziewczyny, której kocha kraść gumki do włosów. I je kupować, aby po chwili znów zabrać. Osobno są niesamowici, ale razem tworzą duet nie do powstrzymania. Ps: rada ode mnie jeżeli czytacie to uniwersum od Ludki i Magdy, radzę najpierw sięgnąć po 𝐏𝐔𝐂𝐊 𝐎𝐅𝐅, niż po 𝐑𝐄𝐂𝐊𝐋𝐄𝐒𝐒, bo w historii Magdy będzie dość duży spoiler, który może jest przedstawiony w ostrzeżeniu, jednak poznacie reakcje wszystkich, jeżeli jednak przeczytaliście już 𝐑𝐄𝐂𝐊𝐋𝐄𝐒𝐒, to będziecie mogli bliżej poznać myśli bohaterów w 𝐏𝐔𝐂𝐊 𝐎𝐅𝐅! PS 2: Po prostu czytajcie obie hahaha ❤🩹
Recenzja: Tiktok, Malinowska Weronika
Rosie podczas powrotu z wakacji w samolocie poznaję Matta , a potem w trakcie przesiadki okazuję się, że Matt leci do jej rodzinnego miasta do pracy. Jakby tego było mało lot zostaję opóźniony o dzień i razem lądują w jednym hotelu. Wymieniają się numerami, ale przez kilka dni nikt nie odezwał się do drugiej osoby. Los jednak ma swoje plany i spotykają się ponownie w klubie. Dalej pojawia się tylko więcej komplikacji, czy pomimo to ich relacja będzie czymś więcej? To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, ale napewno sięgnę po więcej. Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron. Od razu zaczyna się akcja, która nie pozwala oderwać się od tej historii. Czytałam na ten moment niewiele książek z hokejem w tle i bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać kolejną, bo bardzo lubię ten motyw, zwłaszcza, że w tej książce było go sporo. Jeśli chodzi o bohaterów to nie muszę mówić, że najbardziej polubiłam Frodo. Uwielbiam małe gesty jakie robi Matt dla Rosie, są uroczę. Bardzo często uśmiechałam się podczas tej książki, autorka pisze w taki sposób, że bardzo dobrze czuć emocje, podczas czytania. Myślę, że relacja bohaterów została bardzo dobrze rozpisana. Główny bohater na pierwszy rzut oka wydawał się gburowaty, ale z każdą kolejną stroną przekonujemy się, że tak naprawdę ma wielkie serce. Wspomnę też o wyglądzie książki; cała książka jest przepiękna, ale jak zobaczyłam wyklejkę to oniemiałam, zdecydowanie jest jedną z najśliczniejszych jakie widziałam. Niby taka minimalistyczna, ale przeurocza. Na koniec powiem, że zdecydowanie muszę sięgnąć po inne książki z tej serii.
Recenzja: Literackienoce , Majewska-Wojcik Natalia
♥️ Historia Matta i Rosie zaczyna się w samolocie. To ona pierwsza go zauważyła. Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie — oboje mieli przesiadkę, a gdy ich lot został opóźniony, postanowili spędzić te kilka godzin razem. Po wspólnie spędzonej nocy każdy z nich idzie w swoją stronę... Jeszcze nie wiedzą, że wkrótce spotkają się ponownie — tym razem w pracy. Rosie, zajmująca się PR-em, dostaje nowe zadanie: ocieplić wizerunek dwóch hokeistów. Jednym z nich okazuje się Matt. 🩵💙 Kocham Matta — jest po prostu wspaniały. To idealny chłopak: zabawny, czuły i troskliwy. Naprawdę dba o Rosie. ❤️🔥❤️🔥❤️🔥 Bardzo dobrze napisana historia — wciąga od pierwszych stron, nie mogłam się oderwać. Cudowna, lekka opowieść, bez zbędnych dramatów. Matt, który tak bardzo stara się o Rosie, to po prostu ideał. To idealny lekki romans ♥️ Szkoda tylko, że w ostrzeżeniu znajduje się spoiler. Dobrze, że tam, ale niestety zdradza, co spotka Rosie.
Recenzja: Lettoaletto, Grzelak Karolina
Byliście kiedyś na meczu hokejowym?😊 Ja tylko na takich w książkach.🤣 Ludka Skrzydlewska też mnie na kilka zabrała, tym razem w trzecim tomie serii "Puck me up", czyli "Puck off"!😊 Jest to historia kolejnego, tym razem nowego, członka Nafciarzy, który ma lekko pod górkę ze względu na istnienie swojego brata (którego poznaliśmy wcześniej). Ale nie wszystko w Edmonton jest złe... Rosie Gallagher dosłownie rozświetla każdy jego dzień, począwszy od pamiętnego lotu, kiedy jeszcze się nie znali, aż po wspólną pracę nad wizerunkiem hokeistów. Problem w tym, że Rosie zamierza pozostawić ich relację na czysto profesjonalnym polu. Tylko czy Matt Carlsson na to pozwoli?😄 "- Czyżbyś był o mnie zazdrosny, wielkoludzie? - To nie było dla ciebie do tej pory oczywiste?" Podobnie jak dwa poprzednie tomy, i tak historia mi się bardzo spodobała, ale tu chyba zero zdziwienia.😁 Było fajnie zabawnie, seksownie i uroczo, oczywiście do pewnego momentu. Bo choć Rosie i Matt to w sumie jeszcze dzieciaki, a zwłaszcza on - nieco młodszy od bohaterki, życie (czyli Ludka😆) wrzuciło ich w bardzo trudną sytuację. (Wspomnę tu, żebyście czytali trigger warningi, czego ja oczywiście nie zrobiłam i żałuję 😐) To, z czym musieli się mierzyć, było szalenie bolesne i choć to moja wina, nie spodziewałam się tego w tej początkowo lekkiej historii. Muszę jednak przyznać, że był to dobry kontrast, a całość została opisana z dużą wrażliwością. Emocje bohaterów były tak bardzo prawdziwe, a wszystkie wątpliwości tak realistyczne, że byłam lekko w szoku. 😉 Trochę ciężko mi o tym pisać, nie chcę też spojlerować, więc powiem tylko, że Ludka napisała to tak, że czułam się, jakbym przeżyła to wszystko razem z bohaterami. I w tym wszystkim Matt, który okazał się tak dobry. Tak bardzo empatyczny i współczujący, ale też silny i odpowiedzialny. Z początkowego wrażenia lekkoducha nie zostało na końcu zbyt wiele, bo okazał się tak po prostu porządnym facetem. A może nie "tak po prostu", może raczej ponad normę. 😊 W dodatku adoptował pieska, czy da się być większym ideałem?☺️ "Matt całuje tak, jakby chciał, żebym myślała o nim przez kolejne dziesięciolecie. Kiedy odpowiadam na jego pieszczotę i zarzucam mu dłonie na kark, myślę sobie, że to całkiem prawdopodobne." Bardzo podobało mi się też zakończenie, a także poboczni bohaterowie, zarówno ci już mi znani, jak i nowi. Krótko mówiąc - choć nie spodziewałam się kierunku, w który podąży fabuła, ostatecznie wszystko tu się bardzo dobrze zgrało. Mimo tzw. emotional damage, który mi Ludka zaserwowała, książka bardzo mi się podobała. 😊 Polecam i czekam na kolejne!8/10💙
Recenzja: Tiktok, Brodziak Dominika
Ta książka totalnie mnie wciągnęła! Od pierwszych stron czuć chemię między bohaterami i aż chce się czytać dalej, żeby zobaczyć, jak potoczy się ich historia. Rosie i Matt to duet, który skradł mi serce. Rosie jest silna, niezależna, ale też bardzo prawdziwa - ma swoje problemy i emocje, z którymi każdy może się utożsamić. A Matt… no po prostu ideał. 🥹 Kocham to, jaki jest delikatny, troskliwy i jak bardzo dba o Rosie, ale jednocześnie nie próbuje jej „naprawiać” czy kontrolować. Ich relacja jest tak ciepła i naturalna, że trudno się od niej oderwać. Uwielbiam styl Ludki Skrzydlewskiej - pisze lekko, z humorem, ale potrafi też wzruszyć i złapać za serce. „Puck Off” to idealna książka na wieczór - pełna emocji, śmiechu i miłości. Jeśli lubicie romanse z fajną fabułą i bohaterami, których da się pokochać - koniecznie przeczytajcie! 💕
Recenzja: index.book, Kolasińska Magdalena
Ludka to autorka do której mam zaufanie. Po prostu ufam że trafię na dobrą lub genialną historię. Nie będę sztucznie słodzić, bo są tytuły od Ludki co aż tak nie zachwycają, ale zawsze są to książki na wysokim poziomie! Jednak ”Puck Off” jest cudowne! Sięgając po ”Puck Off” bałam się, że opadnie poziom lektury jakie dały mi poprzednie dwie części. Bałam się też powlekanych schematów, które czułam że może mieć ten tom po przeczytaniu opisu książki. Proszę państwa - nic bardziej mylnego! Jest to z pewnością lepszy tom od pierwszego, a ciut gorszy od drugiego. Bardzo polubiłam się z bohaterami, bo są bogato ukazani. Mówiąc bogato mam na myśli, że znamy bardzo dobrze postacie, dużo ważnych cech dostarcza nam autorka + mamy dużo drobnostek, które wpływają na radość z czytania. My czytelnicy mamy prawo kibicować im w ich relacji, mamy dodatkowo dużą ilość ciepłych wibracji, które wypływają z treści książki i uderzają nas prosto w twarz! :D To jak cała relacja ich przebiega to coś cudownego, czuć jak z czasem akcji książki zmieniają się im uczucia względem siebie nawzajem. Podobał mi się balans między uroczymi scenami a smutnymi momentami, które autorka dała nam w tym tomie. A Matt to postać spod pióra Ludki, która rozczula mnie swoją kreacją. Jednak i Rosie jest naprawdę dobrze przedstawiona, bo mogę zdradzić, że nie wkurzała mnie nawet przez chwilę, a z tym różnie u mnie. Polubiłam się z nią, uważam że większość czytelników, którzy lubią książki autorki i tą postać kobiecą ocenią pozytywnie! Bo sama nie spotkałam jeszcze w książkach L. Skrzydlewskiej bardzo irytujących bohaterek. Na koniec dodam, że bałam się, że powtarzających zagrań. Czytając opis miałam takie ”oby nie było to coś co już powstało u innych autorów” - na szczęście jest dobrze! Książka wyróżniła się w moich oczach. No i Frod! Cudowny detal dodany do akcji książki! Duże i mocne polecenie ode mnie do każdej zakochanej w twórczości autorki ROMANSIARY. Z pewnością polubicie i trzeci tom Nafciarzy!
Recenzja: readingjk, Kriger Joanna
"Puck Off"- Ludka Skrzydlewska To kolejna część moich ulubionych hokeistów, która uderza w sam środek duszy w zupełnie inny sposób. W tej z pozoru romantyczno- komediowej otoczce, pojawia się wątek straty, trudnych relacji z bliskimi i walki o swoje miejsce w świecie, mimo wszystkich uprzedzeń i stereotypów. Myślę, że takie połączenia to znak rozpoznawczy Ludki. Podczas czytania tej książki balansowałam pomiędzy emocjami. Od rozpaczy po zachwyt, a to wszystko z głównymi bohaterami. W tej historii poruszyły mnie również opisy przestrzeni, które sprawiały wrażenie magicznych, zwłaszcza podczas jednego z wyjazdów naszych bohaterów. Przeczytanie tej książki zajęło mi dobę. Z jednej strony, nie mogłam przestać czytać, chcąc zrozumieć jak najwięcej wątków, a z drugiej niesamowicie bolało, kiedy okazało się, że czekają na mnie ostatnie strony. Nie mogę również zapomnieć o roli bohaterów z poprzednich części, którzy w tej historii również przypominają o swojej obecności w tym uniwersum. Świat hokeja, trudności i pięknej miłosnej historii. Idealne na każdą porę roku.
Recenzja: Onemorechapter_please , Kuk Sylwia
Puck off - Ludka Skrzydlewska. Rosie Gallagher podczas lotu do Calgary poznaje Matta, który od razu wpada jej w oko. Gdy ich kolejny lot zostaje odwołany są zmuszeni spędzić noc w hotelu. I chociaż dziewczyna nie miała w planie nocy z przystojnym nieznajomym, to jednak przekonanie, że więcej go nie zobaczy oraz porządnie wygrywa ze zdrowym rozsądkiem. Wkrótce okazuje się, że Matthias Carlsson jest nowym napastnikiem drużyny Nafciarzy, a to właśnie dla tej drużyny pracuje Rosie, prowadząc ich social media. Dziewczyna dostaje za zadanie ocieplić wizerunek Matta, który nie cieszy się sympatią w Edmonton. Rosie podejmuje się powierzonego jej zadania, ale tym samym stawia warunek - jej relacja z Mattem ma od tej pory pozostać czysto profesjonalna. Cudownie było wrócić do historii Nafciarzy i poznać kolejną parę, która rozczuliła moje serce. Jest to trzeci tom z serii od Ludki Skrzydlewskiej, ale moim zdaniem nie jest potrzebna znajomość wcześniejszych tomów, chociaż zdecydowanie polecam zapoznać się z każdym! Tym razem od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w wir emocji. Nasza para już przy pierwszym spotkaniu spędza ze sobą noc i chociaż oboje nie traktują tego poważnie, gdy ponownie się spotykają nie potrafią zapomnieć o chemii, która ich połączyła. Rosie jednak obiecała sobie, że nie zwiąże się z żadnym sportowcem. Ciągle nosi w sobie żal do ojca, który zamiast rodziny, postawił sport na pierwszym miejscu. Z drugiej strony dziewczyna lubi podejmować spontaniczne i nie do końca przemyślane decyzję, dlatego godzi się na propozycje Matta i postanawia zostać jego "seksprzyjaciółką". Matta poznajemy jako trochę zadziornego, pewnego siebie mężczyznę, który ma gdzieś opinie innych. Jednak w relacji z Rosie jest opiekuńczy, nie bagatelizuje jej problemów i pomaga jej sobie z nimi poradzić. Książka nie jest jednak tylko słodkim romansem, zawiera w sobie trudne i bolesne tematy(polecam przeczytać notkę od autorki na pierwszej stronie). Podsumowując Puck Off jest to świetna, pełna emocji i chemii historia, która bawi, ale również wzrusza. Na pewno ta historia zostanie ze mną na dłużej.
Recenzja: Świat Między Stronami, Kubiak Sandra
Ludka Skrzydlewska po raz kolejny udowadnia, że jej książki potrafią otulić emocjami i wciągnąć bez reszty. Nie muszę przypominać, że to autorka, po której książki sięgam w ciemno. Sięgając po tę część serii, nie czułam się zagubiona, mimo że zaczęłam ją od końca. Rosie i Matt poznają się w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach. Wystarczy jedno spotkanie, jeden lot, jedna noc, by coś między nimi zaiskrzyło. Nie spodziewają się jednak, że los tak szybko zwiąże ich ponownie. On zostaje nowym zawodnikiem drużyny hokejowej, a ona pracuje przy tym samym zespole, zajmując się ich mediami społecznościowymi. Sytuacja staje się delikatna, bo Rosie dobrze wie, że romans z zawodnikiem może przynieść więcej problemów niż przyjemności. Rosie to kobieta ambitna, silna i bardzo świadoma siebie. Córka znanego hokeisty, która całe życie stara się udowodnić, że jej sukcesy nie są wynikiem nazwiska, lecz ciężkiej pracy. Matt z kolei to ktoś, kto zaskakuje dojrzałością i szczerością. Choć początkowo proponuje relację bez zobowiązań, szybko zaczyna rozumieć, że Rosie nie jest tylko przygodą. Widać, jak bardzo mu na niej zależy i jak stara się zdobyć jej zaufanie, nawet jeśli wymaga to cierpliwości i determinacji. Bardzo lubię jak autorka pokazuje rozwój uczuć w sposób naturalny, bez przesady, ale z ogromną czułością. Matt momentami naprawdę rozczula, to dojrzały, szczery, potrafiący stanąć na wysokości zadania, kiedy sytuacja tego wymaga. To jedna z tych książek, które czyta się z uśmiechem, a chwilami z delikatnym ukłuciem w sercu. Płynie się przez nią jak przez rozmowę z przyjaciółką, ciepłą, pełną emocji i odrobinę niegrzeczną. Nie mogę nie wspomnieć o Frodzie, który skradł moje serce swoją obecnością i charakterem. To mały, ale wyjątkowo uroczy dodatek do historii, który wnosi lekkość i humor. To opowieść o miłości, która przychodzi niespodziewanie, o walce z przeszłością i o odwadze, by zaufać komuś mimo strachu. O tym, że czasem warto zaryzykować, nawet jeśli serce bije zbyt szybko.
Recenzja: @do_zaczytania, Winczewska Anna
"Serce to naprawdę głupi narząd, który nie chce słuchać głosu rozumu." Dwudziestotrzyletnia Rosie Gallagher od zawsze miała styczność z hokeistami. Nie jest żadnym zdziwieniem fakt, obecna jej praca również się z nimi wiąże. Natomiast dziewczyna obiecała sobie, iż nigdy nie zwiąże się z żadnym sportowcem, mając ku temu swoje powody. Pewnego dnia podczas lotu do Calgary, poznaje Matta. Chłopaka, który jednym spojrzeniem sprawił, iż wszystkie postanowienia Rosie zeszły na dalszy plan. Oboje spędzają ze sobą niezapomniane chwile, pewni tego, że już nigdy nie się spotkają. Los jednakże lubi płatać figle. Okazuję się bowiem, iż Matthias Carlsson jest nowym nabytkiem drużyny hokejowej NAFCIARZY, a Rosie pracuje jako specjalistka w PR tego zespołu. Jak się później okaże dziewczyna ma zadbać o dobry wizerunek Matta w social mediach. Stawia tylko jeden warunek: ich relacje mają pozostać czysto profesjonalne. Czy takie będą? Uwielbiam tę serię i drużynę NAFCIARZY. Ci co czytali poprzednie części zapewne wiedzą dlaczego reputacja Matta już na wstępie wymagała wsparcia działu PR. Ja również byłam za tym by wyrzucić z drużyny Linusa, należało mu się za to co zrobił. Przed Mattem wiele wyzwań, tych drużynowych, gdyż będzie musiał przekonać do siebie zawodników ale i Rosie. Jedna wspólnie spędzona noc sprawiła, iż oboje poczuli coś co ich do siebie przyciągało. Autorka jak zwykle poruszyła bardzo ważny choć bolesny i trudny temat dla wielu kobiet. Matt zaimponował mi wówczas wsparciem jakie okazał Rosie. To mnie totalnie wzruszyło. "Puck off" to historia przede wszystkim o miłości, wzajemnym wsparciu, a także pasji do hokeja. Zapewniam was, że nie będziecie w stanie oderwać się od książki. Bardzo lubię styl pisania autorki i jej książki i was również zachęcam do przeczytania, szczególnie serii o drużynie hokejowej NAFCIARZY 💙.
Recenzja: zaczytana.livia.bookstagram, Kandulska Oliwia
Rosie Gallagher ma dwadzieścia trzy lata i już teraz wie, że życie w świecie sportu to nie bajka. Pracuje w agencji PR, a jej zadaniem jest budowanie wizerunku drużyny hokejowej z Edmonton - i to w środowisku, które nie zawsze traktuje młodą kobietę poważnie. Przekonana, że sportowcy to ostatni typ mężczyzny, którego powinna wpuszczać do swojego świata, trzyma się od nich z daleka. Do czasu. Podczas lotu do Calgary poznaje Matthiasa Carlssona charyzmatycznego, pewnego siebie mężczyznę, który od pierwszych słów budzi w niej irytację i... niepokojące przyciąganie. To flirt, który nie powinien mieć znaczenia, przelotna iskra, o której lepiej zapomnieć po wylądowaniu. Jednak przypadkowa noc spędzona razem okazuje się początkiem historii, której żadne z nich nie planowało. Kiedy Rosie wraca do pracy, odkrywa, że Matthias - teraz już oficjalnie Matt - został nowym zawodnikiem drużyny, dla której prowadzi kampanię wizerunkową. Jej nowym zadaniem staje się naprawienie jego reputacji. On - niepoprawny, uparty i dumny - nie ma ochoty podporządkowywać się zasadom. Ona profesjonalna, ambitna i zdeterminowana nie może sobie pozwolić na to, by prywatne emocje wymknęły się spod kontroli. Tyle że chemia między nimi nie daje się zagłuszyć. Relacja Rosie i Matta rozwija się pomiędzy zawodowymi obowiązkami, presją mediów i cienką granicą między nienawiścią a pożądaniem. To nie jest historia, w której miłość przychodzi łatwo przeciwnie, każde z nich niesie ze sobą bagaż doświadczeń i lęków, które nie pozwalają w pełni zaufać drugiemu człowiekowi. Jednym z najciekawszych wątków Puck Off jest ten dotyczący autoprezentacji i życia w świecie pozorów. Skrzydlewska z niezwykłą trafnością pokazuje, jak bardzo współczesne relacje zwłaszcza te publiczne, medialne - opierają się na tym, co „dobrze wygląda". Rosie, jako specjalistka od PR, rozumie to aż za dobrze: w jej świecie emocje nie mają znaczenia, liczy się kontrola, narracja i perfekcyjny obraz. Matt z kolei to człowiek, który nie mieści się w tych ramach. Nieprzewidywalny, szczery do bólu, momentami impulsywny - reprezentuje wszystko to, przed czym Rosie próbuje uciec. Ich relacja to więc nie tylko romans, ale zderzenie dwóch sposobów na przetrwanie w świecie, w którym każdy musi grać jakąś rolę. Autorka stawia ważne pytanie: czy można naprawdę kochać kogoś, jeśli stale trzeba dbać o to, jak wygląda się z zewnątrz? W tym sensie Puck Off to coś więcej niż klasyczny romans sportowy to także opowieść o odkrywaniu autentyczności i o tym, że czasem prawda jest najtrudniejszą formą odwagi. Relacja Rosie i Matta przechodzi ewolucję - od niechęci, przez fascynację, aż po coś głębszego i bardziej świadomego. Skrzydlewska świetnie oddaje emocjonalne napięcie między bohaterami -to chemia, którą czuć w każdym dialogu. Nie ma tu taniej romantyczności ani przesadnej melodramatyczności. Zamiast tego jest coś znacznie ciekawszego: napięcie między tym, co wypada, a tym, czego naprawdę się pragnie. Rosie boi się utraty kontroli - to jej tarcza ochronna. Matt z kolei nie zna półśrodków - kiedy coś czuje, nie umie tego ukryć. To zestawienie sprawia, że ich relacja iskrzy, ale też uczy -pokazuje, że miłość nie zawsze oznacza harmonię. Czasem to proces, w którym obie strony muszą nauczyć się siebie od nowa. Ludka Skrzydlewska od lat udowadnia, że potrafi pisać romanse, które są zarówno lekkie, jak i dojrzałe emocjonalnie. Jej styl charakteryzuje się naturalnością dialogów, świetnym wyczuciem rytmu i umiejętnością balansowania między humorem a powagą. W Puck Off te cechy są szczególnie widoczne. Autorka potrafi jednym zdaniem rozbroić powagę sytuacji, by zaraz potem trafić w czuły punkt i poruszyć emocje. Opisy są filmowe, ale nie przesadzone, a sceny między bohaterami -zarówno te romantyczne, jak i konfliktowe - mają autentyczność, która sprawia, że łatwo w nie uwierzyć. To powieść, którą czyta się z lekkością, ale też z zaangażowaniem. Skrzydlewska świetnie zna dynamikę relacji damsko-męskich, a jej bohaterowie nie są papierowi - mają przeszłość, lęki, słabości. To właśnie ta „prawdziwość" sprawia, że historia Rosie i Matta wciąga bardziej niż typowy romans z motywem sportowca.
Recenzja: Oczarowane.literacko, Skrochocka Karolina
To już trzecia część serii o Nafciarzach z Kanady. Ten tom, tak jak poprzednie nie zawodzi, a tylko potęguje rozpoczętą miłość do hokeistów zaczynających swoje imiona literą M. „Puck Off” rozpoczyna się od krótkiej i teoretycznie nic nie znaczącej przygody na jedną noc. Jednak wszystko się zmienia, gdy nagle się okazuje, że muszą ze sobą współpracować. Rosie jest specjalistką do spraw public relations, zajmującą się wizerunkiem w social mediach drużyny hokejowej Nafciarzy. Z kolei Matt to nowy napastnik tej samej drużyny, który potrzebuje szybkiej naprawy wizerunku. Z tego powodu zostaje mu przydzielona rudowłosa piękność z którą spędził niezapomnianą noc. Szybko się przekonują, że trudno zostawić za sobą przeszłość i zachowywać się tylko profesjonalnie. Coś ich do siebie ciągnie za każdym razem, gdy się widzą, aż w końcu namiętność wybucha i postanawiają oprzeć swoją relację na przyjaźni z korzyściami. Ta część różni się od pozostałych. Nie ma tu stopniowego budowania napięcia - ono uderza nas od pierwszej strony. Jednak niezmiennie relacje opisywane przez Ludkę są oparte na zaufaniu, wsparciu i zrozumieniu, przez co każdą jej książkę pochłaniam w jeden wieczór. Historia Rosie i Matta jest pełna wzlotów i upadków, a próby jakim zostają poddani dla niektórych byłyby nie do pokonania. Oni jednak dają sobie radę, a z każdej walki wychodzą silniejsi. Ich zawziętość, upartość i wiara w siebie nawzajem można tylko podziwiać. Czytając tą książkę doświadczyłam każdej gamy emocji. Od rozbawienia po złość, przez smutek i rozpacz. Nie da się na niej nudzić, a każda kolejna strona wciąga coraz bardziej. Uwielbiam sposób pisania autorki. Zawsze, gdy sięgam po jej nowe dzieło, wiem, że będzie to świetna historia.
Recenzja: readingjk, Kriger Joanna
"Puck Off"- Ludka Skrzydlewska To kolejna część moich ulubionych hokeistów, która uderza w sam środek duszy w zupełnie inny sposób. W tej z pozoru romantyczno- komediowej otoczce, pojawia się wątek straty, trudnych relacji z bliskimi i walki o swoje miejsce w świecie, mimo wszystkich uprzedzeń i stereotypów. Myślę, że takie połączenia to znak rozpoznawczy Ludki. Podczas czytania tej książki balansowałam pomiędzy emocjami. Od rozpaczy po zachwyt, a to wszystko z głównymi bohaterami. W tej historii poruszyły mnie również opisy przestrzeni, które sprawiały wrażenie magicznych, zwłaszcza podczas jednego z wyjazdów naszych bohaterów. Przeczytanie tej książki zajęło mi dobę. Z jednej strony, nie mogłam przestać czytać, chcąc zrozumieć jak najwięcej wątków, a z drugiej niesamowicie bolało, kiedy okazało się, że czekają na mnie ostatnie strony. Nie mogę również zapomnieć o roli bohaterów z poprzednich części, którzy w tej historii również przypominają o swojej obecności w tym uniwersum. Świat hokeja, trudności i pięknej miłosnej historii. Idealne na każdą porę roku.
Recenzja: Świat Między Stronami, Kubiak Sandra
Ludka Skrzydlewska po raz kolejny udowadnia, że jej książki potrafią otulić emocjami i wciągnąć bez reszty. Nie muszę przypominać, że to autorka, po której książki sięgam w ciemno. Sięgając po tę część serii, nie czułam się zagubiona, mimo że zaczęłam ją od końca. Rosie i Matt poznają się w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach. Wystarczy jedno spotkanie, jeden lot, jedna noc, by coś między nimi zaiskrzyło. Nie spodziewają się jednak, że los tak szybko zwiąże ich ponownie. On zostaje nowym zawodnikiem drużyny hokejowej, a ona pracuje przy tym samym zespole, zajmując się ich mediami społecznościowymi. Sytuacja staje się delikatna, bo Rosie dobrze wie, że romans z zawodnikiem może przynieść więcej problemów niż przyjemności. Rosie to kobieta ambitna, silna i bardzo świadoma siebie. Córka znanego hokeisty, która całe życie stara się udowodnić, że jej sukcesy nie są wynikiem nazwiska, lecz ciężkiej pracy. Matt z kolei to ktoś, kto zaskakuje dojrzałością i szczerością. Choć początkowo proponuje relację bez zobowiązań, szybko zaczyna rozumieć, że Rosie nie jest tylko przygodą. Widać, jak bardzo mu na niej zależy i jak stara się zdobyć jej zaufanie, nawet jeśli wymaga to cierpliwości i determinacji. Bardzo lubię jak autorka pokazuje rozwój uczuć w sposób naturalny, bez przesady, ale z ogromną czułością. Matt momentami naprawdę rozczula, to dojrzały, szczery, potrafiący stanąć na wysokości zadania, kiedy sytuacja tego wymaga. To jedna z tych książek, które czyta się z uśmiechem, a chwilami z delikatnym ukłuciem w sercu. Płynie się przez nią jak przez rozmowę z przyjaciółką, ciepłą, pełną emocji i odrobinę niegrzeczną. Nie mogę nie wspomnieć o Frodzie, który skradł moje serce swoją obecnością i charakterem. To mały, ale wyjątkowo uroczy dodatek do historii, który wnosi lekkość i humor. To opowieść o miłości, która przychodzi niespodziewanie, o walce z przeszłością i o odwadze, by zaufać komuś mimo strachu. O tym, że czasem warto zaryzykować, nawet jeśli serce bije zbyt szybko.
Recenzja: Lettoaletto, Grzelak Karolina
Byliście kiedyś na meczu hokejowym?😊 Ja tylko na takich w książkach.🤣 Ludka Skrzydlewska też mnie na kilka zabrała, tym razem w trzecim tomie serii "Puck me up", czyli "Puck off"!😊 Jest to historia kolejnego, tym razem nowego, członka Nafciarzy, który ma lekko pod górkę ze względu na istnienie swojego brata (którego poznaliśmy wcześniej). Ale nie wszystko w Edmonton jest złe... Rosie Gallagher dosłownie rozświetla każdy jego dzień, począwszy od pamiętnego lotu, kiedy jeszcze się nie znali, aż po wspólną pracę nad wizerunkiem hokeistów. Problem w tym, że Rosie zamierza pozostawić ich relację na czysto profesjonalnym polu. Tylko czy Matt Carlsson na to pozwoli?😄 "- Czyżbyś był o mnie zazdrosny, wielkoludzie? - To nie było dla ciebie do tej pory oczywiste?" Podobnie jak dwa poprzednie tomy, i tak historia mi się bardzo spodobała, ale tu chyba zero zdziwienia.😁 Było fajnie zabawnie, seksownie i uroczo, oczywiście do pewnego momentu. Bo choć Rosie i Matt to w sumie jeszcze dzieciaki, a zwłaszcza on - nieco młodszy od bohaterki, życie (czyli Ludka😆) wrzuciło ich w bardzo trudną sytuację. (Wspomnę tu, żebyście czytali trigger warningi, czego ja oczywiście nie zrobiłam i żałuję 😐) To, z czym musieli się mierzyć, było szalenie bolesne i choć to moja wina, nie spodziewałam się tego w tej początkowo lekkiej historii. Muszę jednak przyznać, że był to dobry kontrast, a całość została opisana z dużą wrażliwością. Emocje bohaterów były tak bardzo prawdziwe, a wszystkie wątpliwości tak realistyczne, że byłam lekko w szoku. 😉 Trochę ciężko mi o tym pisać, nie chcę też spojlerować, więc powiem tylko, że Ludka napisała to tak, że czułam się, jakbym przeżyła to wszystko razem z bohaterami. I w tym wszystkim Matt, który okazał się tak dobry. Tak bardzo empatyczny i współczujący, ale też silny i odpowiedzialny. Z początkowego wrażenia lekkoducha nie zostało na końcu zbyt wiele, bo okazał się tak po prostu porządnym facetem. A może nie "tak po prostu", może raczej ponad normę. 😊 W dodatku adoptował pieska, czy da się być większym ideałem?☺️ "Matt całuje tak, jakby chciał, żebym myślała o nim przez kolejne dziesięciolecie. Kiedy odpowiadam na jego pieszczotę i zarzucam mu dłonie na kark, myślę sobie, że to całkiem prawdopodobne." Bardzo podobało mi się też zakończenie, a także poboczni bohaterowie, zarówno ci już mi znani, jak i nowi. Krótko mówiąc - choć nie spodziewałam się kierunku, w który podąży fabuła, ostatecznie wszystko tu się bardzo dobrze zgrało. Mimo tzw. emotional damage, który mi Ludka zaserwowała, książka bardzo mi się podobała. 😊 Polecam i czekam na kolejne!8/10💙
Recenzja: Podróże z Bocianem, Wojtczak Szymon
Od dłuższego czasu, miałem na oku twórczość Ludki Skrzydkiewskiej. „The ASMR” wywołało we mnie dużo uśmiechu na twarzy, a do „Puck off” podszedłem z dużym optymizmem. Pojawia się wątek friends with benefits, który daje o sobie we znaki już od pierwszych stron. Nie jestem zwolennikiem tego typu relacji, ale muszę przyznać, że tutaj byłem pozytywnie zaskoczony. Rossie i Mat mają w sobie coś wyjątkowego oraz przyciągającego. U nich nie ma tylko i wyłącznie pociągu sekalnego, a nasionko bliższy uczuć zaczyna powoli kiełkować. Łączą ich również stosunki zawodowe. Rossie pracuje w Dziale PR, skupiając się na promowaniu drużyny hokejowej, w której gra Matt. Ich spotkania są nieuniknione i nawet jeśli chcieliby od siebie uciec, to nie będą w stanie. Oprócz dwójki Naszych głównych bohaterów, to bardzo spodobał mi się wątek hokejowy. Od początku dostajemy dużo smaczków związanych z tym sportem. Odniosłem wrażenie, że nic tutaj nie jest podane bez przyczyny i zostanie to później rozwinięte. Jednak jak było, to nie powiem, ponieważ nie chcę spoilerować. Często w książkach bywa tak, że dany motyw idzie w odstawkę, a główną rolę odgrywa relacja romantyczna. W „Puck Off” tak nie jest i za to bardzo duży szacunek! Styl pisania autorki jest taki bezpośredni, ale również bardzo przyjemny. Miło spędziłem czas na czytaniu ww. tytułu. Klimat hokejowy, a przede wszystkim więź Rossie i Matta zostały świetnie ukazane. Droga Różyczki i Matta nie jest usypana różami. Wiele znieśli, a szczególnie jedno wydarzenie, odbiło się na ich psychice. Nikt nie powinien znieść takiego bólu. Jedynym plusem tej sytuacji okazała się postawa Matta, który zachował się bardzo dojrzale jak prawdziwy facet. Finał tej historii był jednym słowem - przepiękny! To była czysta przyjemność 🥹. Moja ocena: 8.5⭐/10⭐.
Recenzja: ank_1985_czyta, Kopczyk Anna
Jak ja kocham tą serię!! To jest po prostu niesamowite, że trzy książki są tak samo świetne! Pokochałam tom pierwszy i drugi, i cieszyłam się jak dziecko, że dostanę do recenzji tom trzeci. Dopiero parę dni temu nadrabiałam jeden tom, bo trochę nie po kolei czytałam. Nieważne! Dwa tomy dostały ode mnie najwyższe noty, więc jak sięgałam po tom trzeci to czułam już, że nie ma opcji, nic tu mnie nie zaskoczy, to po prostu będzie kolejny tom z uroczą historią miłosną, a ja ponownie będę się rozpływała! Wiedziałam, że będzie wspaniała i była. Jest jednak coś co mnie zaskoczyło, ale o tym zaraz. Wracamy do świata naszych hokeistów i nie wiem jak Wy ja poczułam się jakbym wracała do domu. Nazwiska już kojarzy się z poprzednich części, więc pozostaje czekać na kolejną niesamowitą miłosną historię. Tylko, że w tej części ku mojemu zaskoczeniu, zaczyna się z przytupem. Tu nie ma powolnie rozwijającego się romansu, który dopiero z czasem nabiera rumieńców. Główni bohaterowie tej książki poznają się w trakcie lotu i od razu idą na całość. Spędzają ze sobą noc nie wiedząc jeszcze, że los ich niebawem zwiąże i to zawodowo. Matt jest hokeistą, Rosie to specjalistka od public relations w drużynie, do której dołączył właśnie Matt. Książka chociaż słodka i urocza jak poprzednie, jednak ma więcej ognia w sobie! Osobiście nie narzekam! Zachwycona byłam poprzednimi tomami, ale co jak co, narzekać nie będę, że tu jest trochę bardziej gorąco! Zdecydowanie Matt jest moim ulubionym hokeistą z tej serii, bo chociaż jest tak samo słodki jak pozostali dwaj to jednak ma w sobie trochę zadziorności, którą wielbię. Nigdy nie ukrywałam, że najbardziej ciągnie mnie do tych określanych przez jakiś czas mianem "dupka", którzy potrafią doprowadzić do szału, a jednocześnie rozczulają każdym kolejnym gestem. Może nie marzyłam o mężu hokeiście, ale tego chcę! Uśmiałam się przy tej książce, ale i łzy poleciały. Oj emocje tutaj były skrajne, nie było tu lekko cały czas i wesoło, ale było mega prawdziwie i tak totalnie wzruszająco. Ja jestem ponownie oczarowana. Naprawdę zachwycona jestem całą serią.
Recenzja: Gypsygirlrecenzuje.blogspot.com/, Ewelina Pańczyk
Czy jedna noc z nieznajomym może naprawdę przewrócić całe życie do góry nogami? Rosie Gallagher przekonała się, że tak. Miała wszystko pod kontrolą — pracę, zasady, granice. A potem był on. Matt. Nieznajomy z lotniska, z uśmiechem, który potrafi rozbroić, i spojrzeniem, które potrafi zniszczyć cały spokój w człowieku. Jedna noc. Jedna decyzja. Jeden moment, który zmienia wszystko. „Puck Off” to trzeci tom serii o Nafciarzach z Edmonton, i powiem to z pełnym przekonaniem — Ludka Skrzydlewska znowu przeszła samą siebie. To autorka, której ufam bezgranicznie. Mój pewniak. Zawsze wiem, że kiedy sięgam po jej książkę, czeka mnie emocjonalny huragan, w którym chcę się zagubić. Uwielbiam jej styl pisania — lekki, ale tak przejmujący, że potrafi rozedrzeć serce. Zmysłowy, szczery, nieprzesadzony. Każde zdanie ma sens, każda scena tętni emocjami. Kocham jej książki właśnie za to, że sprawiają, iż czuję. Naprawdę czuję. W „Puck Off” Ludka znów zabiera nas do świata, który pulsuje napięciem, pożądaniem i ryzykiem. Rosie, młoda specjalistka PR, której życie to uporządkowany plan, i Matt — napastnik z reputacją kłopotliwego, aroganckiego gwiazdora. Dwa przeciwieństwa. A jednak, kiedy ich drogi zderzają się ponownie, nic nie jest już takie samo. Między nimi iskrzy od pierwszych stron — ta chemia jest elektryzująca, intensywna, niebezpieczna. Ale to nie tylko historia o namiętności. To historia o strachu przed zranieniem, o zaufaniu, o walce z własnymi słabościami. O tym, że czasem miłość przychodzi wtedy, gdy najmniej jesteśmy na nią gotowi. Uwielbiam to, że Ludka nie boi się pisać prawdziwych emocji — tych nieidealnych, poplątanych, bolesnych. Jej bohaterowie żyją, oddychają, popełniają błędy. Są tacy ludzcy, że trudno się z nimi nie utożsamić. A do tego ten klimat drużyny Nafciarzy… lojalność, przyjaźń, pasja. To świat, do którego chce się wracać. „Puck Off” to książka, która rozgrzewa serce, łamie je na kawałki, a potem składa z powrotem — tylko po to, by znowu zabolało. To emocje przez duże E. Historia, która zostaje w głowie i w sercu długo po ostatniej stronie. Jeśli szukacie romansu, który nie jest tylko lekką opowieścią o miłości, ale prawdziwą podróżą przez pragnienia, słabości i nadzieję — sięgnijcie po tę książkę. Bo nikt nie pisze o hokeistach i emocjach tak, jak Ludka Skrzydlewska.
Recenzja: _madzikp, Pasek Magdalena
🏒💔 „Puck Off” - kiedy lód pod stopami topnieje szybciej niż serce bad boya… 🔥❄ Czy można grać niebezpiecznie nie tylko na lodowisku, ale i w miłości? 😏 Ludka Skrzydlewska znowu to zrobiła - stworzyła historię, od której nie sposób się oderwać! 📖❤ On - gwiazda hokeja z ciętym językiem. Ona - dziewczyna, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Chemia? 🔥. Napięcie? 💥. Dialogi? Petarda! 💬💣 Jeśli kochasz enemies-to-lovers, sarkazm i emocje większe niż finały NHL - ta książka to strzał w dziesiątkę! 🥅🏆 📚 Czytaj tylko na własne ryzyko - rozkocha Cię jak szalony gol w ostatniej sekundzie! 💘⏱
Ze względu na strukturę książki nie zamieszczono spisu treści.
Data wydania ebooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna
z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie.
Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami [email protected].
Data wydania audiobooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna
z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie.
Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami [email protected].
Produkt został zweryfikowany pod kątem ułatwień dostępu więcej przeczytasz w deklaracji dostępności.
Dostaniesz informacje o aktualnych promocjach i nowościach.